„Nauczyłeś się więcej niż wystarczająco”. Olimpijska historia z granatem w tle

Károly Takács był wschodzącą gwiazdą strzelectwa sportowego. Fatalny w skutkach wypadek podczas wojskowych ćwiczeń, w wyniku którego stracił prawą dłoń, tylko wzmocnił go psychicznie. Takács nawet przez moment nie zwątpił w słuszność swoich późniejszych wyborów, goniąc nieustannie za wciąż niespełnionym olimpijskim marzeniem. Węgier w końcu dopiął swego, a ciężka praca, determinacja i jeszcze większy apetyt na sukces zaprowadziły go dekadę później na najwyższy stopień podium igrzysk.

Urodzony w Budapeszcie Károly Takács za młodu imał się wielu sportów, lokując swoją energię m.in. w narciarstwo czy też podnoszenie ciężarów, jednak dyscypliny te nie spełniały jego oczekiwań. Swoje dorosłe życie podporządkował węgierskiej armii, mogąc dzięki temu w pełni poświęcić się strzeleckiej pasji. Mimo że w latach 30. minionego stulecia zaliczano go do grona pistoleciarzy światowej klasy, to nie otrzymał nominacji na igrzyska olimpijskie w Berlinie w 1936 roku. Do startu w zawodach upoważnieni byli bowiem oficerowie, a 26-letni wówczas Takács mógł co najwyżej pochwalić się „skromnym” tytułem sierżanta. Ku jego wielkiej uciesze zakaz ten został zniesiony na Węgrzech zaraz po zakończeniu igrzysk.

Wystarczył ułamek sekundy, aby jego życie zamieniło się w koszmar. Podczas rutynowych ćwiczeń wojskowych wadliwy granat trwale uszkodził mu dłoń. Pech chciał, że dokładnie tę samą, której palce naciskały spust pistoletu. Kilkutygodniowy pobyt w szpitalu pomógł 28-latkowi odzyskać wewnętrzną równowagę. O przymusowej sportowej emeryturze nie chciał nawet słyszeć. Po powrocie do domu, mimo że zdecydowanie mu to odradzano, bardzo szybko pojawił się na strzelnicy, gdzie w tajemnicy przed całym światem uczył się strzelać z trzymanego w lewej dłoni pistoletu.

W 1939 roku, zaledwie kilka miesięcy po wznowieniu treningów, Takács sensacyjnie wywalczył po złoto mistrzostw kraju, czym wprawił swoich rodaków w osłupienie. Sukces ten przy okazji otworzył mu wrota do kadry narodowej. Był mocnym ogniwem węgierskiej reprezentacji, która latem tego samego roku w Lucernie wspięła się na najwyższy stopień podium drużynowej rywalizacji podczas mistrzostw świata. Choć jego kariera na nowo zaczęła nabierać rozpędu, a on sam miał coraz większy apetyt na życie, to marzenia o piątym olimpijskim kółku wskutek wybuchu drugiej wojny światowej zmuszony był odłożyć w czasie na następne dziewięć długich lat.

Zobacz:  PŚ w biathlonie: Piąte miejsce Iwety Faron

Faworytem powojennych olimpijskich zmagań w Londynie był Carlos Enrique Díaz Sáenz Valiente. Mistrz i rekordzista świata przed finałami pistoletu szybkostrzelnego uciął sobie krótką pogawędkę z Takácsem, który na pytanie Argentyńczyka, co go tu sprowadza, odparł z wrodzoną skromnością: „Jestem tu, żeby się uczyć”. 38-letni już Węgier strzelał na Wyspach jak z nut, gromadząc łącznie na swoim koncie 580 punktów. Wynikiem tym poprawił aż o 10 „oczek” dotychczasowy rekord globu. Podczas dekoracji najlepszych zawodników w tej konkurencji cieszący się ze srebra Díaz Saenz Valiente (przegrał złoto różnicą dziewięciu punktów – przyp. red.) nawiązał do wcześniejszej wspólnej rozmowy, puentując ją słowami: „Nauczyłeś się wystarczająco dużo”.

Doskonała passa Takácsa trwała w najlepsze. Cztery lata później w Helsinkach ponownie był najlepszy, stając się tym samym pierwszym zawodnikiem, który zdołał obronić mistrzowski tytuł w pistolecie szybkostrzelnym, co w sporcie tym stanowi niebywałą rzadkość. Poza Węgrem podwójnymi złotymi zgłoskami na kartach ponad 120-letniej olimpijskiej historii zapisał się również Józef Zapędzki celebrujący sukces w Meksyku (1968) oraz Monachium (1972). Niekwestionowanym królem tej konkurencji do dziś pozostaje Niemiec Ralf Schumann, który do triumfów w Barcelonie (1992) i Atlancie (1996) dołożył osiem lat później w Atenach trzecią victorię. Díaz Saenz Valiente, który w stolicy Finlandii wylądował tuż za podium, ponownie jako jeden z pierwszych pospieszył do Takácsa z gratulacjami. „Nauczyłeś się więcej niż wystarczająco. Teraz nadszedł czas, abyś mnie nauczył” – powiedział, podkreślając w ten sposób wielką klasę i kunszt węgierskiego czempiona.

W 1956 roku w Melbourne Takács nie był w stanie nawiązać walki z olimpijską czołówką, plasując się ostatecznie w swojej popisowej konkurencji na ósmym miejscu. Po zakończeniu kariery w pełni poświęcił się pracy trenerskiej, a trzeba przyznać, że jako 35-krotny mistrz kraju referencje na to stanowisko miał znakomite. Swoich sił w tym zawodzie próbował, będąc jeszcze czynnym zawodnikiem. Pierwsze owoce trenerskiej pracy zebrał już podczas igrzysk w Helsinkach, gdzie ku wielkiej radości węgierskiej braci drugą lokatę w pistolecie szybkostrzelnym zdobył jego wychowanek, Szilárd Kun. Zanim jednak na dobre rozstał się z bronią, dwukrotnie w 1958 roku sięgnął po brązowe medale mistrzostw świata.

Zobacz:  Tenis stołowy: Biało-czerwoni rozbili w Słowenii bank! Natalia Partyka i Patryk Chojnowski mistrzami świata

————

Na zdjęciu: Károly Takács przygotowujący broń przed międzynarodowymi zawodami z udziałem reprezentacji Polski, Węgier oraz Jugosławii. Źródło zdjęcia: Wiktor Kobyliński/Wkobylinski [CC BY-SA 3.0 (https://creativecommons.org/licenses/by-sa/3.0)], from Wikimedia Commons.

Copyright PARASPORTOWCY.PL 2017

error: Nasze materiały chronione są prawem autorskim! Kopiowanie ich i rozpowszechnianie bez zgody autora zabronione! - paraSPORTOWCY.PL