Rajd Dakar – największe wyzwanie dla prawdziwych twardzieli. Kurz, pot i krew. Wielu już straciło tam życie. Najtrudniejszy i najbardziej wyczerpujący rajd na świecie. Zawodnicy przygotowują się do niego przez cały rok, niektórzy kilka lat. Jednym z uczestników obecnie trwającego rajdu jest Philippe Croizon. Człowiek, który uwielbia wyzwania, jest uzależniony od adrenaliny.
To nie pierwszy raz, kiedy Philippe podejmuje się ryzykownego zadania. Croizon w 2010 roku przepłynął Kanał La Manche. Zajęło mu to zaledwie 14 godzin, jest to wyczyn pełen podziwu, biorąc pod uwagę pokonany dystans 34 kilometrów. Już dwa lata później 44-letni Francuz postawił sobie za cel przepłynięcie wszystkich czterech miejsc łączących pięć kontynentów. Dokonał tego! Przepłynął Cieśninę Bering, Gibraltarską, a także odcinek Morza Czerwonego z Jordanu do Egiptu i połączenie Papui-Nowej-Gwinei do Indonezji. Niesamowite jest jednak to, że wszystkiego dokonał nie mając rąk i nóg. Tak, dokładnie tak. Niemożliwe!
Philippe Croizon w wyniku porażenia prądem podczas pracy na metalowej drabinie stracił wszystkie kończyny. Cudem przeżył tak silne naładowanie jego ciała prądem. Po rehabilitacji i trudnym okresie przystosowywania się do nowej sytuacji Philippe zapragnął spróbować swoich sił w pływaniu. Zaczął trenować, najpierw w basenie, potem w morzu, aż w głowie pojawił się pomysł niesamowitego wyczynu. Po spełnieniu wszystkich swoich planów, zaczęły pojawiać się kolejne. Entuzjazmu nie podzielała jego żona, zmartwiona tak ekstremalnymi pomysłami męża powiedziała, żeby skończył już te wszystkie wyzwania. Ale nieugięty w swych marzeniach Philippe postanowił zrealizować ostatni ze swoich pomysłów. Croizon zapragnął ukończyć Rajd Dakar.
W Dakarze dał radę sobie całkiem nieźle! Philippe Croizon zajął 54. miejsce (na 58.) w klasyfikacji generalnej. Cel swój osiągnął! Ukończył Dakar i nie był ostatni w stawce.
Osiągnął tak wiele i wciąż osiąga mimo wielu barier. Potrafił podnieść się po wypadku, który całkowicie zmienił jego życie. Z jednej strony pomyśleć by można, że wypadek zabrał mu tak wiele i właściwie zawaliło mu się życie. Tylko, czy biorąc pod uwagę to, co obecnie osiąga, to jak intensywnie przeżywa życie, można powiedzieć, że jego życie się zawaliło? Czy osiągnąłby to wszystko, będąc w pełni sprawny? Zapewne nie! Zdecydowanie wypadek odmienił jego życie, jednak dzięki własnej determinacji i zaangażowaniu sprawił, że negatywne skutki i emocje odeszły na bok. Trudną sytuację przekuł w wielki sukces. Bierzmy z niego przykład, wyznaczajmy i realizujmy cele, nawet te, które wydają się górnolotne, bo wszystko jest możliwe.
FOTO: Facebook Philippe Croizon.
Tekst powstał w styczniu 2017 roku.