Fot. Robert Szaj/Polska Fundacja Paraolimpijska

Tokio 2020: Maciej Sochal szósty w rzucie maczugą

Maciej Sochal nie zdołał obronić wywalczonego pięć lat temu w Rio de Janeiro paraolimpijskiego mistrzostwa. W silnie obsadzonym konkursie rzutu maczugą, którego poziom okazał się najwyższy w historii, ostatecznie zajął szóste miejsce.

Maciej Sochal miał trzynaście lat, gdy zdiagnozowano u niego guza w mózgu. Lekarze przeprowadzili zabieg i guz co prawda został usunięty, jednak w wyniku pooperacyjnych powikłań doznał on porażenia czterokończynowego. Od tamtego momentu mężczyzna ma problemy z równowagą i porusza się na wózku. Przez pierwsze trzy lata poddawał się intensywnej rehabilitacji, aby stać się jak najbardziej samodzielnym.

Pewnego dnia Maciej wybrał się na siłownię. Praktycznie z marszu trafił pod skrzydła trenera Aleksandra Popławskiego, który w tym młodym i skromnym chłopaku dostrzegł olbrzymi potencjał. Podjęli współpracę i już po roku od rozpoczęcia treningów Maciej pakował się na swoje pierwsze w życiu igrzyska paraolimpijskie. W 2004 roku w Atenach nie myślał jeszcze o laurach i zwycięstwach. Wszystkimi zmysłami chłonął atmosferę igrzysk, oswajał się z tak wielką imprezą, na której miał zaszczyt wystąpić. W rywalizacji pchnięcia kulą zajął wówczas jedenaste miejsce, startując w wyższej kategorii niż powinien (dziś jest to F32 – przyp. red.), ale i tak nie posiadał się ze szczęścia, że mógł tego wszystkiego doświadczyć.

Kariera Macieja Sochala nabrała rozpędu, gdy podczas jednej z medycznych klasyfikacji przyznano mu właściwą grupę, otwierając tym samym drogę do współzawodnictwa sportowego z zawodnikami o zbliżonych możliwościach fizycznych. 34-latek od niemal dekady zaliczany jest do absolutnej światowej czołówki. W Londynie w 2012 roku zajął dziewiąte miejsce w rzucie maczugą, a w pchnięciu kulą uplasował się tuż za podium. Wynik w kuli powtórzył również cztery lata później w Rio de Janeiro, które za każdym razem, gdy do nich powraca, przywołują masę pozytywnych wspomnień. Krótko przed wylotem do Brazylii Sochal ustanowił bowiem nowy rekord świata w rzucie maczugą (37,19 m), stając się faworytem do zdobycia paraolimpijskiego mistrzostwa. W Rio nie zawiódł pokładanych w jego występie oczekiwań. Wytrzymał presję, zdobywając złoto rzutem na taśmę, w ostatniej szóstej kolejce.

Zobacz:  Sparaliżowany francuski tenisista poniósł olimpijski ogień w egzoszkielecie

Dziś Sochal ostatecznie stracił rekord świata na rzecz Chińczyka Li Liu, który ustawił paraolimpijski konkurs na kosmicznym wręcz poziomie. Rekord świata poprawiał aż trzykrotnie. W tej najlepszej, piątej kolejce maczuga poleciała na odległość 45,39 m – ponad osiem metrów dalej od najlepszego dotychczas w historii wyniku należącego Polaka. 35-latek zdeklasował konkurencję i w obliczu tak twardo postawionych warunków całej reszcie pozostała już tylko rywalizacja o srebrny oraz brązowy krążek. Drugie miejsce wywalczył Grek Athanasios Konstantinidis, który w najdalszej próbie uzyskał 38,68 m i pobił rekord Europy. Trzeci natomiast z nowym rekordem Czarnego Lądu (35,34 m) był Algierczyk Walid Ferhah. Najlepszy w sezonie rezultat uzyskany przez Macieja Sochala (32,66 m) w dziesięcioosobowej stawce wystarczył do zajęcia dopiero szóstego miejsca.

————

Paulina Królak/Polska Fundacja Paraolimpijska
Fot. Robert Szaj/Polska Fundacja Paraolimpijska

 

Copyright PARASPORTOWCY.PL 2017

error: Nasze materiały chronione są prawem autorskim! Kopiowanie ich i rozpowszechnianie bez zgody autora zabronione! - paraSPORTOWCY.PL