Drugie dla Polski złoto podczas igrzysk w Tokio! Patryk Chojnowski został mistrzem paraolimpijskim w tenisie stołowym w grze pojedynczej. W finale klasy 10. pokonał w trzech setach Francuza Mateo Boheasa i po spektakularnym sukcesie w Londynie ponownie znalazł się na ustach całego świata.
Na pierwszy rzut oka trudno dostrzec u Patryka Chojnowskiego jakąkolwiek niepełnosprawność. Miał osiem lat, gdy jadąc rowerem, został potrącony przez samochód. Auto doszczętnie zmiażdżyło prawy staw skokowy, groziła mu nawet amputacja. Lekarze w jednym ze szpitali dokonywali cudów, aby uratować kończynę. I ten cud się wydarzył, jednak powrót do sprawności sprzed wypadku okazał się niemożliwy.
Można zaryzykować stwierdzenie, że sport w jego przypadku stanowił kontynuację rodzinnych tradycji. Ojciec był trójskoczkiem, a mama zajmowała się pływaniem. Oboje byli nauczycielami wychowania fizycznego. Kiedy Patryk czekał za rodzicami w szkolnej świetlicy, z nudów zaczął odbijać rakietką pingpongową piłeczkę. Chętnie przychodził na treningi. Miał niebywały talent, którym należało odpowiednio pokierować. Dziś jest totalnie przesiąknięty sportem. Kiedy ma dłuższą przerwę od treningów, dosłownie nie potrafi znaleźć sobie miejsca.
Sukces goni sukces
Chojnowski błyskawicznie piął się w górę światowych rankingów. Przed igrzyskami w Londynie był wymieniany w gronie kandydatów do podium. Sukces spadł na niego jak grom z jasnego nieba. W finale singla pokonał broniącego tytułu Chińczyka Ge Yanga. W dodatku bez straty seta! Drużynowo z kolei, łącząc siły z Sebastianem Powroźniakiem w rozgrywkach klas 9-10, dołożył srebrny kruszec.
W Rio de Janeiro Patryk Chojnowski marzył o powtórce sukcesu z Londynu. Tuż przed igrzyskami nabawił się niefortunnej kontuzji barku, przez którą na pewien czas został wyeliminowany z treningów. W finale ponownie spotkał się z Ge Yangiem, który był żądny rewanżu za poprzednie igrzyska. Walka o paraolimpijskie mistrzostwo trwała aż pięć długich setów. Chojnowski w ostatniej partii miał nawet piłkę meczową, ale Chińczyk wybronił to koncertowo. Polak przegrał decydującego seta 14:16 i tym razem musiał zadowolić się srebrem. W zmaganiach drużynowych biało-czerwone trio w składzie Chojnowski, Piotr Grudzień i Marcin Skrzynecki wywalczyło za pingpongowym stołem brązowy kruszec.
Ponownie na szczycie
31-letni Chojnowski, obok Natalii Partyki, uznawany jest za lidera polskiej reprezentacji w tenisie stołowym, a z tą rolą wiąże się olbrzymia odpowiedzialność. Po sensacyjnej przegranej w półfinale starszej i bardziej utytułowanej koleżanki przede wszystkim z jego osobą wiązano największe nadzieje na złoty medal i Mazurek Dąbrowskiego w turnieju gry pojedynczej.
Do trzeciego finału singla Patryk Chojnowski awansował bez większych trudności. Na etapie grupowych rozgrywek pewnie odniósł pewne zwycięstwa nad Indonezyjczykiem Kometem Akbarem (3:0) oraz Francuzem Gillesem de la Bourdonnayem (3:1). W pucharowej rywalizacji natomiast, którą rozpoczął od ćwierćfinałów, wyeliminował z turnieju dwóch Czarnogórców – Lukę Bakicia (3:0), a następnie Filipa Radovicia (3:1).
W wielkim finale Polakowi przyszło zmierzyć się z reprezentantem Trójkolorowych Mateo Boheasem, który podczas igrzysk w Rio de Janeiro dotarł do ćwierćfinału. Nasz tenisista drugie w karierze indywidualne mistrzostwo przypieczętował triumfem w trzech setach. W dwóch pierwszych zwyciężył 11:8 i 11:5, a w decydującej trzeciej partii, która rozgrywana była na przewagi, postawił kropkę nad „i” rezultatem 12:10. To dziesiąty krążek wywalczony przez biało-czerwonych w Tokio, a drugi ze złota!
————
Paulina Królak/Polska Fundacja Paraolimpijska
Fot. Adam Nurkiewicz/Polska Fundacja Paraolimpijska