Fot. Adam Nurkiewicz/Polska Fundacja Paraolimpijska

Barbara Bieganowska-Zając ze złotem igrzysk paraolimpijskich!

W biegach na średnich dystansach nie ma sobie równych. Od wielu lat nie schodzi z najwyższego stopnia podium. W Tokio spełniła kolejne ze swoich wielkich sportowych marzeń i po raz trzeci z rzędu została mistrzynią paraolimpijską w biegu na dystansie 1500 metrów.

Czas płynie nieubłaganie, a ona wciąż nie przestaje zachwycać! Barbara Bieganowska-Zając to niekwestionowana królowa średnich dystansów, aktualna rekordzistka świata w biegach na 800 i 1500 metrów (kat. T20 – zawodniczki z intelektualną niepełnosprawnością). Tak trudno w to uwierzyć, że od jej pierwszego spektakularnego triumfu na międzynarodowej arenie mijają właśnie 23 lata!

Bieganowska-Zając jest znakomitym strategiem. Umiejętnie potrafi rozłożyć siły i różnicować tempo. Uważnie obserwuje na bieżni swoje rywalki, w bezpośredniej konfrontacji nie umknie jej żaden szczegół. Kiedy wrzuca najwyższy bieg, jej najgroźniejszym konkurentkom pozostaje walka co najwyżej o srebro. Jej sportowy sukces mierzony jest liczbą zgromadzonych przez nią dyplomów, pucharów oraz medali, za którymi stoją niewyobrażalna determinacja, wytrwałość i ambicja oraz wyjątkowo długa lista wyrzeczeń.

Triumf ze skandalem w tle

Miała jedenaście lat, gdy wystartowała w swoim pierwszym w życiu biegu. Omyłkowo pobiegła ze starszymi od siebie zawodniczkami, ale i tak była najlepsza. „Dynamit” w nogach, jakim naturalnie została obdarzona, zachwycił obecnych na zawodach trenerów, którzy dostrzegli w tej młodziutkiej dziewczynie niebywały potencjał. Po siedmiu latach intensywnych treningów znalazła się w składzie polskiej reprezentacji na mistrzostwa świata w Birmingham, z których wróciła ze złotem na 800 metrów oraz brązem na 3000 metrów. Sukcesy te okazały się trampoliną do wielkiej, międzynarodowej kariery.

Podczas igrzysk paraolimpijskich w Sydney biało-czerwoni wywalczyli 53 krążki, w tym aż 19 złotych. Jeden z nich zgarnęła 19-letnia wówczas Bieganowska, która na metę dystansu 800 metrów wpadła z przewagą ponad pięciu sekund nad drugą w stawce Arletą Meloch. Na kolejne paraolimpijskie medale obie panie zmuszone będą poczekać długich dwanaście lat. To dotkliwa kara za skandal z udziałem hiszpańskich koszykarzy, którzy bezczelnie zakpili ze szlachetnej idei fair play i udawali niepełnosprawnych intelektualnie, aby zrealizować swój cel i stanąć na najwyższym stopniu podium. Potrzeba było czasu na ustalenie przejrzystych kryteriów dopuszczających osoby z obniżonym ilorazem inteligencji do sportowego współzawodnictwa, aby australijska afera nie miała prawa się powtórzyć.

Zobacz:  Para Prezydencka wręczyła paraolimpijczykom nominacje na zimowe igrzyska w Pekinie

Królowa zasiada na tronie

Przymusowe dla całej kategorii wykluczenie z paraolimpijskiej rywalizacji rekompensują igrzyska w Londynie. Dopingujący z trybun 80-tysięczny tłum dodaje skrzydeł, a finałowy bieg na półtora kilometra to prawdziwy spektakl w wykonaniu Polek, które na ostatnim okrążeniu odrywają się od pozostałych dziewczyn i mkną do przodu po swoje. Prowadzi Meloch, za nią jak cień podąża Bieganowska-Zając, która zachowuje więcej sił na piekielnie mocną końcówkę. Na 200 metrów przed metą Basia włącza turboprzyspieszenie. Znowu pokazała klasę i jest pierwsza na mecie. Mazurka Dąbrowskiego, który wybrzmiewa podczas dekoracji, nie zapomni do końca życia.

Cztery lata później w Rio de Janeiro „żelazna dama 1500 metrów” potwierdza swoją dominację i w kapitalnym stylu broni złota, które wieńczy nowym rekordem paraolimpijskim. Kilka dni wcześniej w dramatycznych okolicznościach jak lwica walczy brąz w finale 400 metrów. Ambitną walkę o podium przypłaca wówczas upadkiem na finiszu. Jest poobijana, ale niezmiernie szczęśliwa. Zdobyte w Brazylii dwa krążki dedykuje swoim córkom, które śledzą poczynania mamy w Internecie.

W okresie poprzedzającym igrzyska paraolimpijskie w Tokio po raz czwarty z rzędu zostaje mistrzynią świata na 1500 metrów. Łącznie z imprez tej rangi przywozi dziesięć medali, w tym aż siedem złotych. Nie lubi przegrywać. Każda porażka to dla niej cenna lekcja, którą musi na „chłodno” przepracować.

Wciąż na szczycie

Dzisiejszy finał 1500 metrów (T20) z udziałem ośmiu zawodniczek rozgrywany był w lekkim deszczu. Na prowadzenie stosunkowo szybko wysforowała się Japonka Anju Furuja, która wypracowała sobie kilkumetrową przewagę nad plasującymi się tuż za nią Bieganowską-Zając oraz Ukrainką Liudmiłą Danyliną. Polka trzymała rękę na pulsie i bacznie obserwowała rozwój sytuacji na bieżni. Na niecałe 400 metrów przed metą wyprzedziła z Ukrainką zawodniczkę gospodarzy. Decydujący atak na złoto Bieganowska-Zając rozpoczęła przed wejściem w ostatni wiraż. Jej przewaga nad Danyliną, która zadowolić będzie musiała się srebrem, rosła z każdym metrem. Na metę wpadła z pięciosekundową przewagą nad swoją najgroźniejszą rywalką. Trzeci z rzędu tytuł na tym dystansie nasza lekkoatletka przypieczętowała rezultatem 4:27,84 min. Podium uzupełniła Brytyjka Hannah Taunton, która zameldowała się na finiszu 7,5 sekundy po Polce.

Zobacz:  Dominacja przerwana. Historyczne zwycięstwo Wisły Kraków w turnieju Amp Futbol Ekstraklasy!

Radość po przekroczeniu mety była nie do opisania. – Z igrzysk na igrzyska jest coraz trudniej. Medal ten smakuje troszeczkę inaczej. Z zasady igrzyska są co cztery lata, a teraz czas oczekiwania wydłużył się o rok. Bardzo dużo się pozmieniało w moim życiu w tym czasie. Wyszłam za mąż za wspaniałego człowieka Piotra. Moje ukochane dwie córeczki są coraz większe i nie mam już takiego poczucia winy, że zostawiam je same. Zdobyty dziś medal dedykuję mojej rodzinie, która mnie wspierała i była ze mną do samego końca – powiedziała tuż po odebraniu brązowego medalu.

Apetyt na złoto w Paryżu

Dwa dni temu Bieganowska-Zając świętowała 40. urodziny. Pomimo poczucia sportowego spełnienia po igrzyskach w Tokio absolutnie nie zamierza schodzić z lekkoatletycznej sceny. – Stawiam sobie cele, a moim celem są następne igrzyska paraolimpijskie, które za trzy lata odbędą się w Paryżu. Tam chcę ponownie obronić tytuł!

Bez medalu na 1500 metrów w tej samej kategorii kończy rywalizację Daniel Pek, który z dwóch ostatnich igrzysk przywoził srebrne krążki. W silnie obsadzonej czternastoosobowej stawce nasz reprezentant dotarł do mety na siódmej lokacie, uzyskując 4:01,00 min. Paraolimpijskie mistrzostwo z czasem 3:54,57 min zgarnął Brytyjczyk Owen Miller. Srebro powędrowało ostatecznie do Aleksandra Rabotnickiego z Rosyjskiego Komitetu Paraolimpijskiego, a brąz zdobył z kolei Włoch Ndiaga Dieng.

————

Paulina Królak/Polska Fundacja Paraolimpijska
Fot. Adam Nurkiewicz/Polska Fundacja Paraolimpijska

Copyright PARASPORTOWCY.PL 2017

error: Nasze materiały chronione są prawem autorskim! Kopiowanie ich i rozpowszechnianie bez zgody autora zabronione! - paraSPORTOWCY.PL