Fot. Robert Szaj/Polska Fundacja Paraolimpijska

Alicja Jeromin pobiegła po brąz igrzysk paraolimpijskich!

25 medali zgromadzili na swoim koncie polscy paraolimpijczycy na dzień przed zakończeniem igrzysk w Tokio. W wieczornym finale 200 metrów (T47) znakomicie zaprezentowała się Alicja Jeromin, która w swoich piątych w karierze igrzyskach wywalczyła ósmy krążek, a przy okazji po raz drugi dzisiejszego dnia rozprawiła się na tym dystansie z rekordem Europy.

– Generalnie czuję się wyśmienicie. Spełniłam swoje kolejne marzenie i zdobyłam ósmy w karierze medal. Co prawda jedyny na tych igrzyskach, ale najcenniejszy spośród wszystkich – powiedziała nasza sprinterka kilka minut po finałowym biegu.

– Ciężko powiedzieć, gdzie właściwie leżą granice moich możliwości. Mimo, że jestem coraz starsza, to lata treningu przekładają się w szybkie bieganie. Mam nadzieję, że nie jest to moje ostatnie słowo i jeszcze trochę postartuję na takim poziomie. Wszystko w swoim życiu w ostatnich latach podporządkowałam pod te igrzyska. Jest po prostu pięknie – dodaje.

Alicja Jeromin jest jak wino. Im starsza, tym lepsza. I w tym stwierdzeniu nie ma ani grama przesady, bo w roku igrzysk paraolimpijskich w Tokio zachwyca formą, jak nigdy wcześniej. 36-letnia sportsmenka już podczas czerwcowych mistrzostw Europy w Bydgoszczy wyraźnie postraszyła najgroźniejsze rywalki, gdy w jednej ze swoich koronnych specjalności urwała cenne ułamki sekund z niepobitej od lat życiówki.

Dwie sroki za ogon

Najpierw w jej życiu pojawił się tenis stołowy. W szkole, do której uczęszczała, prowadzone były zajęcia dla dzieci i młodzieży. Wybrała się na nie z czystej ciekawości. Wkrótce trafiła do swojego macierzystego klubu Startu Radom, gdzie pod okiem doświadczonej kadry szkoleniowej doskonaliła swój warsztat. Jeździła na krajowe i zagraniczne zawody, zdobywała pierwsze puchary i medale. W międzyczasie zafascynowały ją lekkoatletyczne sprinty, w których również zaczęła osiągać obiecujące rezultaty. Przez dobrych kilka lat trzymała dwie sroki za ogon, równolegle trenując obie dyscypliny. W końcu jednak nastał ten moment, gdzie trzeba było postawić na wąską specjalizację. Poszła za głosem serca i zdecydowała się na lekkoatletykę, którą wcześniej uprawiały również jej mama i siostra.

Z roku na rok na bieżni Alicja czuje się coraz pewniej. Konsekwentnie poprawia swoje rekordy życiowe, wielki świat szeroko wyciąga w jej kierunku ramiona. Od lat niezmiennie współpracuje z tym samym trenerem – Jackiem Szczygłem, który wielokrotnie zaprowadził ją na podium najważniejszych lekkoatletycznych imprez. Ufa mu bezgranicznie. Ich współpraca układa się wzorcowo i stanowi jedno wielkie niekończące się pasmo sukcesów.

Zobacz:  Pjongczang 2018: Igrzyska paraolimpijskie w liczbach [podsumowanie]

Medalowa seria od Aten do Rio

W 2003 roku biegnie w Assen po dwa srebrne krążki mistrzostw Europy. Tak rozpoczyna się jej długa i piękna międzynarodowa kariera. Jest żądna kolejnych startów. I kolejnych zwycięstw. Urodziła się w końcu po to, aby walczyć i wygrywać. Ma 19 lat, gdy rusza do Aten na podbój swoich pierwszych w karierze igrzysk. W finale 400 metrów notuje na mecie trzeci rezultat, zaś na krótszych dystansach dwukrotnie plasuje się tuż za podium.

Podczas kolejnych igrzysk medale zdobywa już parami. W Pekinie odbiera brąz za 100 metrów i srebro za start na metrów dwieście. Cztery lata później w Londynie w przedłużonym sprincie ponownie zostaje paraolimpijską wicemistrzynią i przy okazji ustanawia nowy rekord Starego Kontynentu (25,49 s). W rywalizacji na 400 metrów, podobnie jak w paraolimpijskim debiucie w Atenach, melduje się na finiszu na trzeciej lokacie. W Rio de Janeiro swoją imponującą kolekcję wzbogaca o kolejne dwa srebra – na 100 i 200 metrów, dwukrotnie ustępując rewelacyjnej Amerykance Deji Young.

W sezon 2021, którego kulminacyjny punkt stanowią igrzyska paraolimpijskie w Tokio, Polka wchodzi bardzo mocno. Podczas mistrzostw Europy w Bydgoszczy rywalizuje z Serbką Saską Sokolov o miano królowej sprintu. Obie panie fundują kibicom „królowej sportu” widowisko na najwyższym sportowym poziomie. 36-letnia Jeromin do imprezy jest przygotowana rewelacyjnie. Dwukrotnie jednak zmuszona jest uznać wyższość rywalki, która złoto na „setkę” wygrywa różnicą 0,04 s, zaś na 200 metrów triumfuje z przewagą jednej setnej sekundy. To motywuje ją, aby jeszcze mocniej „przykręcić śrubę”. Cieszy się, że po tylu latach dominacji w końcu czuje na plecach nacisk ze strony zawodniczek młodszej generacji. Na pocieszenie pozostaje jej nowa, znakomita życiówka na 100 metrów (12,29 s) oraz rekord Europy w grupie T47 w rywalizacji na 200 metrów (25,57 s).

Zobacz:  W Pekinie zapłonął paraolimpijski ogień!

Po raz ósmy na podium

Dwa dni temu zajęła czwarte miejsce w paraolimpijskiej rywalizacji 100 metrów. W eliminacjach urwała jedną dziesiątą sekundy ze swojej życiówki, bijąc rezultatem 12,19 s rekord Europy. W finale pobiegła 0,03 s wolniej, przegrywając brąz o zaledwie jedną setną sekundy. Po przekroczeniu mety długo nie mogła dojść do siebie. Nie mogła przeboleć faktu, że jej wielka życiowa szansa została zaprzepaszczona na ostatnich metrach.

Dziś może płakać, ale już wyłącznie ze szczęścia. W eliminacjach przedłużonego sprintu Polka uzyskała drugi wynik – 25,06 s i po raz kolejny ustanowiła rekord Starego Kontynentu. W wieczornym finale pobiegła jedną setną sekundy lepiej. Na finisz wpadła jako trzecia, zdobywając tym samym ósmy w karierze paraolimpijski krążek. Swoje drugie złoto zdobyła w Tokio Wenezuelka Lisbeli Marina Vera Andrade (24,52 s), a druga była Amerykanka Brittni Mason (25,00 s).

Medal odebrała przy obficie padającym deszczu. – Dedykuję go przede wszystkim mojemu mężowi, który miał w ostatnich latach ogromną cierpliwość, szczególnie w tym ostatnim roku, gdzie praktycznie do domu wpadałam jak przeciąg tylko po to, aby przepakować walizkę. Podziękowania należą się również moim rodzicom i siostrze – to moi najwierniejsi kibice, a także znajomym i przyjaciołom, którzy zarywali noce, żeby oglądać moje półfinałowe biegi. No i kibicom, szczególnie tym dopingujących sportowców z niepełnosprawnością. Mam nadzieję, że po tych zawodach ich liczba będzie stale rosnąć.

Wcześniej w wieczornym finale pchnięcia kulą (F33) zaprezentował się Michał Głąb. Miotacz Startu Gorzów Wielkopolski w najdalszej próbie uzyskał 8,88 m i uplasował się na przedostatniej szóstej lokacie. Zwycięzcą paraolimpijskich zmagań został Marokańczyk Zakariae Derhem, który pchnięciem na odległość 11,37 m pobił rekord paraolimpijski. Drugie miejsce ze stratą trzech centymetrów zajął Algierczyk Kamel Kardjena, a najlepszą trójkę uzupełnił Chorwat Deni Cerni.

————

Paulina Królak/Polska Fundacja Paraolimpijska
Fot. Robert Szaj/Polska Fundacja Paraolimpijska

Copyright PARASPORTOWCY.PL 2017

error: Nasze materiały chronione są prawem autorskim! Kopiowanie ich i rozpowszechnianie bez zgody autora zabronione! - paraSPORTOWCY.PL