Czworo zawodników, „jedynka, dwójka i dwie trójki” reprezentują Polskę na rozpoczętych w Sewilli mistrzostwach Europy w BOCCI. W Polsce mało znana dyscyplina dla osób z niepełnosprawnościami ścignęła do Hiszpanii ponad 130 zawodników z 23 europejskich krajów. W tym z Polski.
W hali Centro Deportivo San Pablo pojawili się reprezentująca klub IKSOn Głogów Edyta Owczarz (BC3) z asystentką Krystyną Owczarz, zawodniczki SSR „Start” Poznań Kinga Koza (BC1) i Marta Wesołek (BC2) oraz Damian Iskrzycki (BC3) klubowicz BZSR „Start” Bielsko-Biała z asystentem Dariuszem Borowskim. Oczywiście cyfry oznaczają grupę startową zależą od stopnia dysfunkcji fizycznej, dlatego w przypadku trzeciej grupy niezbędni są asystenci. I choć oczywiście są zawodnicy sprawniejsi i mniej sprawni, to o bocci można powiedzieć jedno – to sport dla tych, których wykluczają wszystkie inne dyscypliny sportowe, gdyż jest uprawiany przez osoby z zaburzeniami centralnego układu nerwowego (MPD, dystrofia, artogrypoza, tetrapegia).
Dziś w jednym miejscu, w Sewilli można zobaczyć kilkadziesiąt osób na zwykłych wózkach, wózkach elektrycznych, nierzadko z zamontowanym respiratorem. Wszystkie te osoby przyjechały rywalizować, walczyć o każdą rundę, by marzyć o podium. A jest o co się bić, bo te zawody dają punkty na mistrzostwa świata, które są obowiązkową drogą na igrzyska paraolimpijskie w Paryżu.
Boccia, która jest dyscypliną paraolimpijską, przypomina grę w bule i jak można sobie wyobrazić jest walką o milimetry, w której miarą zwycięstwa jest bliskość do białej bili, czyli „Jacka”. Każdy zawodnik ma do dyspozycji 6 bil i cztery rundy. Ważnym elementem zawodów są pomiary podłoża, od których zależny jest rodzaj dobieranych przez zawodnika bili – bo mogą być różnej twardości i każda bila spełnia inne zadanie. Dodatkowo, zawodnicy, którzy nie mają sprawnych rąk i popychają bile tzw. pointerami (to rodzaj patyka zamontowanego na głowie lub przyczepionego do ręki) mają do dyspozycji rynny, na których ich asystent (mający status zawodnika) umieszcza bile. Zawodników z tych grup nazywa się uszczypliwie „rynniarzami”.
Edyta Owczarz (korzysta z rynny zwanej fachowo rampą), w świetnym stylu rozpoczęła dziś rywalizację w Sewilli. Owczarz to najmocniejsza zawodniczka w kadrze, która „otarła się” o wyjazd na igrzyska w Tokio. O braku kwalifikacji zadecydował mecz, który stoczyła w parze z Damianem Iskrzyckim podczas mistrzostw Europy w 2019 roku. Jednak oboje otrząsnęli się już z tej porażki i z nadzieją patrzą w przyszłość. Na ich celowniku są oczywiście i mistrzostwa świata w Rio de Janeiro i igrzyska w Paryżu, ale najpierw dobry start w Sewilli. Tutaj pracują na kwalifikacje do kolejnych mistrzostw.
– Moim cele jest medal, to oczywiste – przyznaje Edyta Owczarz. Cel minimum to „czwórka”, maksimum – złoto, ale będzie mnie cieszył każdy krążek, bo na mistrzostwach Europy każdy medal jest sukcesem. Będę robić wszystko, żeby go zdobyć i wiem, że mnie na to stać. Włożyłam dużo pracy w przygotowania, mam zasób umiejętności, a panowanie nad emocjami też jest moim atutem. Niemniej szanuję każdego przeciwnika.
Swój pierwszy mecz stoczyła dziś z Rosjanką Juliją Plakutą i zakończyła go wynikiem 6-2. Przegrała tylko jedną rundę, ma o to do siebie pretensje i zamierza wyciągnąć właściwe wnioski.
– Bardzo mnie satysfakcjonuje wynik, choć nie jestem ze wszystkiego zadowolona. Nie wszystkie zagrania, które miałam w głowie udało się przeprowadzić. Niektóre piłki żyły swoim życiem. Cieszę się, że choć kilka razy znalazłam się w tarapatach, to udało mi się z tego wybrnąć – przyznała tuż po meczu.
W bocci każdy rzut, każde ułożenie bili na odpowiednim poziomie, sposób jej wypchnięcia, ustawienie rampy to są te kwestie, które decydują o powodzeniu. Do tego dochodzi jeszcze kontrola emocji – przygotowanie psychologiczne ma zatem nie mniejsze znaczenie, o czym z przekonaniem podkreśla Edyta Owczarz.
– Dla mnie kluczowa jest psychika, ćwiczenia na koncentrację. Od niedawna współpracuję z psychologiem sportu i uczę się stosować jego wskazówki. To dla mnie nowość i pierwsze zawody, gdy na taką skalę staram się to wprowadzić. Wiem, że to pomaga. Dzisiaj po drugim „endzie” (rundzie), który mi tak średnio poszedł, to, co było treścią pracy z psychologiem zapunktowało.
Dobrej myśli, jeśli chodzi o starty naszej reprezentacji jest trener kadry narodowej Mieczysław Nowak. Jak przyznaje polska reprezentacja przyjechała bardzo dobrze przygotowana mimo okresu pandemicznego i nie ukrywa, że start w mistrzostwach to najważniejsze zawody sezonu.
– Na tych zawodach zawodnicy zdobywają punkty kwalifikacyjne do przyszłorocznych mistrzostw świata, które mają się odbyć w Rio de Janeiro. Jeśli chodzi o moje oczekiwania, to trener zawsze patrzy optymistycznie na zawodników i mam bardzo dużą nadzieję nawet na podium. Przygotowania były intensywne, odbywały się głównie w klubach macierzystych, ale udało nam się rozgrać dokończenie ligi krajowej i zaczęliśmy nowy sezon.
Dobre przygotowania potwierdzają dzisiejsze starty zawodniczek. Poza Edytą Owczarz zobaczyliśmy też bardzo dobry mecz Kingi Kozy, która wygrała z Czeszką Simoną Blazkową 3-2. Na parkiecie hiszpańskiej hali zobaczyliśmy także Martę Wesołek. Po porannej porażce z Portugalką Cristiną Gonclaves 1-9, w sesji popołudniowej nie dała żadnych szans Rosjance Dianie Tsyplinie i rozgromiła ją 5-0. Drugiego dnia mistrzostw do rywalizacji dołączy Damian Iskrzycki startujący w grupie BC3, czyli w grupie „rynniarzy”.
————
Tekst i zdjęcia: Paulina Malinowska-Kowalczyk/Polski Komitet Paraolimpijski