Już 8 lipca polscy paralekkoatleci staną na starcie najważniejszej imprezy sezonu. Stawką, oprócz medali MŚ, są miejsca na igrzyskach paralimpijskich w 2024 roku.
Ten sezon to powrót do startów na zawodach międzynarodowych dużej rangi po zeszłorocznej, poolimpijskiej posusze. Igrzyska nasi paralekkoatleci mogą wspominać bardzo dobrze – 11 medali dało im w tej dyscyplinie 9. miejsce w świecie. Jak będzie tym razem? O przewidywaniach na razie jeszcze ciężko mówić. Najpewniej jednak biało-czerwoni wyślą do Paryża między 40 a 50 sportowców, którzy powalczą o medale. Liczba ta będzie zależna od tego, ilu z nich wypełni minima startowe.
– MŚ zawsze są ważne, a te na rok przed igrzyskami są szczególnie istotne – mówi Marcel Jarosławski, kierownik ekipy na MŚ z ramienia PZSN „Start”. – To tutaj zdobywa się kwalifikacje na igrzyska paralimpijskie – zawodnicy, którzy zajmą w swoich konkurencjach miejsca 1-4 automatycznie zdobędą dla kraju bilet do Paryża na igrzyska. Jest to więc, obok medali, najważniejszy cel na te zawody.
Zawodnicy walczą o minima na MŚ m.in. na zawodach z cyklu Grand Prix Polski. Czas na osiągnięcie zaplanowanych wyników mają jeszcze w kwietniu i w maju. Trener reprezentacji Polski Zbigniew Lewkowicz podkreśla dobre przygotowanie zawodników do sezonu i imprezy docelowej.
– Rok 2022 pokazał, że w Paryżu będziemy zdecydowanie walczyć o kwalifikacje na igrzyska paralimpijskie. – mówi Zbigniew Lewkowicz. – Warto dopowiedzieć, że kilkunastu naszych paralekkoatletów plasowało się na w ostatnim sezonie na czołowych miejscach Rankingu Światowego WPA. Szkolenie przebiega bez zastrzeżeń, realizujemy treningi zgodnie z planem i niewiele rzeczy może zaburzyć cele medalowe.
Lucyna Kornobys: Chcę powalczyć o złoto!
Kwalifikacja paralimpijska będzie jednym z celów Lucyny Kornobys – dwukrotna srebrna medalistka igrzysk w pchnięciu kulą (kat. F34) sezon po igrzyskach w Tokio poświęciła w większości na leczenie kontuzji. Stan jej barku nie pozwala na razie na powrót do drugiej z jej konkurencji – rzutu oszczepem. Mimo tego Lucyna przyznaje, że chce dalej bić rekordy życiowe w kuli.
– Chcę zbliżyć się do „dziewiątki”, czyli pchania na odległość 9 m – mówi zawodniczka Startu Wrocław. – W Paryżu chciałabym powalczyć o złoto. Ciąży mi ciągle srebro, więc chciałabym tym razem zdobyć złoto.
Najgroźniejszą rywalką Lucyny do upragnionego złotego medalu będzie z pewnością złota medalistka igrzysk, Chinka Zou Lijuan.
– Trzeba oczywiście pamiętać, że są i nowe zawodniczki – jest Amerykanka, która mocno pnie się w górę, oraz doświadczone Brytyjka i Marokanka – podkreśla Lucyna Kornobys. – Trzeba mieć respekt do wszystkich rywalek, brać wszystko na spokojnie. Staram się myśleć pozytywnie, ale zawsze trzeba mieć na uwadze, że nie tylko ja mocno pracuję, ale inne zawodniczki też.
Przetarcie przed igrzyskami
Niezwykłym zbiegiem okoliczności, tegoroczne mistrzostwa świata odbywają się w tym samym mieście, które będzie również gospodarzem przyszłorocznych igrzysk. Polska ekipa nastawia się więc nie tylko na osiągnięcia sportowe, ale również na przyjrzenie się organizacji zawodów.
– Choć rywalizacja będzie na innym stadionie niż podczas przyszłorocznych igrzysk, to miasto jest to samo – mówi Marcel Jarosławski. – Będzie więc szansa na podpatrzenie niektórych działań logistycznych, zobaczenie obiektów czy rozwiązań stosowanych przez gospodarzy.
Choć nasi zawodnicy pracują pełną parą, wiadomo jednak, że konkurencja nie śpi, a wyniki osiągane przez zawodników z całego świata mobilizują do jeszcze cięższego wysiłku.
– Paralekkoatletyka na całym świecie idzie bardzo do przodu – widać to po wynikach różnych zawodów z całego świata, które na bieżąco obserwuję w internecie – komentuje Lucyna Kornobys. – Może jeszcze nie w Paryżu, ale już na pewno w Los Angeles decydująca o wynikach będzie głowa. Mentalność i wiara we własne siły u sportowca będą bardzo ważne. A poza tym – istotne oczywiście będzie zdrowie, bo to ono jest podstawą do dalszej pracy.
————
Informacja prasowa
Fot. główne: Adrian Stykowski/Polski Komitet Paralimpijski