Fot. Bartłomiej Zborowski/Polski Komitet Paralimpijski

Kosmiczny rekord świata Róży Kozakowskiej! Polka mistrzynią paralimpijską w rzucie maczugą

W jej przypadku złote medale chodzą w parze z rekordami świata! Róża Kozakowska po raz kolejny zachwyciła sportowy świat i w pięknym stylu obroniła złoty medal zdobyty w Tokio. Rezultatem z pierwszej próby 31,30 m Polka poprawiła o ponad 2,5 metra swój dotychczasowy rekord świata. Swój bohaterski wyczyn okupiła bolesną kontuzją barku.

Jej przejmującą historię cała Polska usłyszała trzy lata temu podczas igrzysk w Tokio. W rodzinnym domu przeżyła prawdziwe piekło, które zgotował jej ojczym. Wydarzenia z tamtego okresu ukształtowały charakter Róży Kozakowskiej, czyniąc ją kobietą praktycznie nie do zdarcia. Twardszą niż diament. Antidotum, które choć przez moment pozwalało o tym piekle zapomnieć, okazał się sport. Od najmłodszych lat uwielbiała rywalizację, wygrywała medale i puchary, trenując sprinty oraz skok w dal. Neuroborelioza stawowo-mózgowa, na którą zachorowała po ukąszeniu kleszcza, wykluczyła ją ze startów z pełnosprawnymi rówieśnikami. To podstępna choroba, która praktycznie z dnia na dzień dosłownie potrafi ściąć człowieka z nóg. Właściwą diagnozę postawiono dopiero po długich latach.

Kozakowska nie dała za wygraną i postanowiła spróbować swoich sił w sporcie paralimpijskim. Na treningach jakby od niechcenia skakała w dal ponad pięć metrów. Zapowiadano jej długą i piękną karierę. Życie napisało dla niej jednak zupełnie inny scenariusz. Początkowo choroba odebrała jej sprawność w jednej ręce, potem nie oszczędziła również nóg. Trenerzy szybko znaleźli dla niej nową konkurencję, bo Róża nie potrafiła żyć bez sportu. Postawiła wszystko na jedną kartę i zaczęła specjalizować się w rzucie maczugą, które pieszczotliwie nazywa swoimi „laleczkami”.

Fot. Adam Nurkiewicz/Polska Fundacja Paraolimpijska/Robert Szaj

W Tokio swoją heroiczną postawą podopieczna trenera Piotra Kuczka oczarowała wszystkich. Rekordowy rzut, którym przypieczętowała paraolimpijskie mistrzostwo w kategorii F32, osiągnęła w trzeciej próbie. Wtedy maczuga poleciała na odległość 28,74 m. Kilka tygodni temu w Krakowie dołożyła do tego wyniku jeszcze trzy centymetry. Jako aktualna mistrzyni świata miała prawo marzyć o złotej powtórce z poprzednich paraigrzysk i z takim nastawieniem wyruszyła na podbój Paryża.

W dzisiejszym finale Róża Kozakowska oddała zaledwie dwie próby, choć każdej z zawodniczek przysługuje ich sześć. Już w pierwszym swoim rzucie dokonała czegoś absolutnie fenomenalnego, posyłając maczugę poza nieosiągalną dotąd granicę 30 metrów. Rezultatem 31,30 m, którym o ponad 2,5 metra poprawiła najlepszy w historii tej konkurencji wynik, wysforowała się na prowadzenie. W drugiej kolejce osiągnęła 29,70 m i wtedy na oczach całego świata rozegrał się prawdziwy dramat. Podczas wykonywania tej próby bark wypadł jej ze stawu i musiała wycofać się z rywalizacji. – Jestem przyzwyczajona do bólu. ale ból był taki, że myślałam, że ręka poleciała razem z maczugą. Gdybym wiedziała, że w pierwszym rzucie osiągnęłam rekord świata, to bym od razu zrezygnowała – powiedziała zaraz po opuszczeniu rzutni.

Pozycja liderki w konkursie nawet przez moment nie była zagrożona. Druga w stawce Tunezyjka Maroua Ibrahmi w ostatnim szóstym podejściu uzyskała równo 29 metrów. Trzecia była reprezentująca Iran Parastoo Habibi, której w najlepszej kolejce zaliczono 26,29 m.

____

Fot. główne: Bartłomiej Zborowski/Polski Komitet Paralimpijski

Zobacz:  Narciarstwo alpejskie: Kampschreur i Bochet z pięcioma złotymi medalami mistrzostw świata

Copyright PARASPORTOWCY.PL 2017

error: Nasze materiały chronione są prawem autorskim! Kopiowanie ich i rozpowszechnianie bez zgody autora zabronione! - paraSPORTOWCY.PL