Do czterech razy sztuka! Dorota Bucław, jedna z najbardziej doświadczonych polskich reprezentantek w tenisie stołowym, wywalczyła w Paryżu brązowy medal w turnieju singlowym. To największy sukces w jej sportowej karierze, a dokonała tego w swoim czwartym starcie na igrzyskach paralimpijskich.
Dorota Bucław jest aktualną mistrzynią świata i Europy, a także liderką globalnych zestawień w klasie 1. To grupa, w której prawo startu przysługuje zawodnikom i zawodniczkom z najwyższym stopniem niepełnosprawności (tetraplegią). Tenis stołowy wśród pań z takimi ograniczeniami ruchowymi jest jedną z najrzadziej wybieranych dyscyplin, stąd też podczas igrzysk w Paryżu organizatorzy połączyli ze sobą klasy 1 i 2. Dla Polki nie była to dobra wiadomość, ponieważ musiała konkurować ze znacznie silniejszymi od siebie przeciwniczkami.
46-latka w swoim życiu uległa dwóm poważnym wypadkom. Do pierwszego z nich doszło w 1994 roku podczas meczu koszykówki, gdy w wyniku niefortunnego zderzenia z kolegą zerwała połączenia nerwowe w prawej ręce. Ten drugi, mający miejsce pięć lat później, totalnie wywrócił do góry nogami jej życie. Przejeżdżała z koleżanką samochodem przez przejazd kolejowy, siedziała na miejscu pasażera. Auto podskoczyło, a ona razem z nim. Uderzyła głową w podsufitkę. W jednej chwili odcięło jej prąd. Od szyi w dół nie czuje absolutnie nic.
Do sportu paraolimpijskiego już po pierwszym wypadku została wypchnięta przez wuja-maratończyka. Szybko nauczyła się trzymać rakietkę tenisową w lewej ręce. Za pingpongowym stołem radziła sobie na tyle dobrze, że dwa lata przed drugim wypadkiem wywalczyła dla siebie miejsce w kadrze narodowej. W planach był wyjazd na igrzyska do Sydney, gdzie miała wystąpić w turnieju debla z 11-letnią wówczas Natalią Partyką. Ale „góra” miała na nią zupełnie inny plan.
Przez długi czas Dorocie towarzyszyły obawy, czy dla takiej osoby jak ona – poruszającej się na wózku i z tetraplegią, znajdzie się miejsce w tenisie stołowym. W końcu jednak przełamała swój strach. Po pierwszym treningu odżyły dawne wspomnienia, poczuła wdzięczność i wyraźną ulgę. Jej sumienność, pracowitość i determinacja zostały dostrzeżone przez trenerów. Dotąd trzykrotnie było jej dane reprezentować Polskę na igrzyskach paralimpijskich. Zarówno w Londynie (2012), Rio de Janeiro (2016) oraz Tokio (2021) nie zdołała spełnić swojego największego sportowego marzenia. Za każdym razem czegoś zabrakło i zamiast radości z medalu były łzy smutku.
W Paryżu zawodniczka IKS-AWF Warszawa postawiła wszystko na jedną kartę. Do czwartych w karierze igrzysk przystąpiła jako aktualna mistrzyni Europy (2023) oraz mistrzyni świata (2022) – a to zobowiązuje do tego, aby poprzeczkę ustawiać sobie naprawdę wysoko. W turnieju indywidualnym spisywała się fenomenalnie. W 1/8 finału bez straty seta rozprawiła się z Australijką Hayley Sands, natomiast w ćwierćfinale jej wyższość musiała uznać Brazylijka Catia Oliveira, która została pokonana 3:1. Wygrana ta zagwarantowała jej co najmniej brązowy krążek.
W półfinale Dorota Bucław zmierzyła się z Giadą Rossi, która podczas igrzysk w Rio de Janeiro sięgnęła indywidualnie po brąz. Tym razem doświadczona Włoszka poprawi to osiągnięcie. Początek starcia rozstrzygnięty został na korzyść Rossi, która wygrała dwa sety 12:10, 11:6. Podrażniona takim obrotem sprawy nasza tenisistka zwyciężyła w dwóch następnych odsłonach 11:8, 11:6, doprowadzając tym samym do wyrównania. Decydujący okazał się piąty set, w którym mniej błędów popełniła Włoszka. Zatriumfowała 11:6 nad Polką i jutro z Chinką Jing Liu przyjdzie jej zawalczyć złoto. Nasza reprezentantka tym samym z igrzysk powraca z podniesioną głową i brązowym medalem.
_____
Fot.Tomasz Markowski/Polski Komitet Paralimpijski