Karolina Pęk po pasjonującym pięciosetowym pojedynku z Chinką Guiyan Xiong wywalczyła złoto igrzysk paralimpijskich w grze pojedynczej. To największy indywidualny sukces w jej karierze. Polscy tenisiści stołowi tym samym przywiozą z Francji osiem medali – cztery złote, jeden srebrny oraz trzy brązowe.
26-latka była naszą ostatnią nadzieją na podium w tenisie stołowym. Do indywidualnej rywalizacji przystąpiła w piątek, eliminując w ćwierćfinale w trzech setach Chinkę Jingdian Mao, która największe sukcesy (na koncie ma trzy złote medale w singlu) odnosiła w klasie 8. Dzięki temu Karolina Pęk zapewniła sobie co najmniej brązowy krążek. Ambitna Polka w Paryżu celowała zdecydowanie wyżej, a swój plan uskuteczniła w dzisiejszym półfinale, mierząc się z doskonale jej znaną Alexą Szvitacs. Ponownie zwyciężyła 3:0, czym doprowadziła Węgierkę do łez.
W finale gry pojedynczej w kl. 9 na polską tenisistkę czekała Chinka Guiyan Xiong, która rundę wcześniej odprawiła 3:2 broniącą tytułu z Tokio reprezentantkę Australii Li Na Lei. Starcie pomiędzy brązową a srebrną medalistką tamtego turnieju trzymało w napięciu do ostatniej akcji. Pierwsza odsłona należała do Polki – 11:7. W dwóch kolejnych prym wiosła Chinka, która wskoczyła w swój rytm meczowy, wygrywając wysoko 11:2, 11:4. Pęk podrażniona takim stanem rzeczy odbudowała się w czwartej partii. Dzięki zwycięstwu 12:10 doprowadziła do wyrównania 2:2. W decydującym piątym secie nasza zawodniczka przegrywała już 3:7. Do końca jednak zachowała zimną krew, wierząc w swoje umiejętności. Odrobiła sześć punktów z rzędu, a od stanu 9:8 inicjatywa była po jej stronie. Triumf 11:9 dał jej w pełni zasłużony złoty medal – najcenniejszy w jej indywidualnej karierze.
Być jak Natalia Partyka
Inspirację i wzór do naśladowania dla Karoliny Pęk od dziecka stanowiła Natalia Partyka. Kiedy w wieku 10 lat została namówiona przez swoją mamę na treningi tenisa stołowego, nie przypuszczała, że w przyszłości z sukcesami będzie reprezentować Polskę na igrzyskach czy mistrzostwach świata i Europy. Wcześniej uwielbiała grać w piłkę nożną i odbijanie malutkiej piłeczki przez siatkę wydawało jej się po prostu nieciekawym zajęciem. Po pierwszym treningu zmieniła zdanie. Dziś bez tego sportu nie wyobraża już sobie swojego życia.
Nasza mistrzyni, bo od dziś oficjalnie należy ją w ten sposób tytułować, urodziła się z okołoporodowym porażeniem splotu barkowego prawej ręki. W pierwszych latach swojego życia była stałym gościem w szpitalach, gdzie przeszła szereg operacji służących poprawie funkcjonalności kończyny. Godzin poświęconych na żmudną rehabilitację nie próbuje nawet liczyć.
Paralimpijski sen właśnie się spełnia
Karolina coraz lepiej radziła sobie za pingpongowym stołem. W ekspresowym tempie robiła postępy, a to z kolei zaowocowało równie ekspresowym powołaniem do kadry narodowej. Miała zaledwie czternaście lat, gdy zadebiutowała podczas igrzysk paralimpijskich w Londynie. Indywidualnie nie zdołała przebić się przez fazę grupową turnieju. W turnieju drużynowym natomiast z koleżankami zdobyła brązowy kruszec.
Po następnych igrzyskach bagaż powrotny Pęk być cięższy o co najmniej dwa krążki. W Rio de Janeiro (2016) sięgnęła po brąz indywidualnie i złoto w drużynie. W Tokio (2021) – bilans w obu konkurencjach był identyczny. Karolina sporo w tym czasie nauczyła się od Natalii Partyki. Podpatruje i dokładnie analizuje akcje wyprowadzane przez starszą koleżankę, która również jest leworęczna. W stolicy Francji dziewczyny wspólnie sięgnęły po brąz w deblu, a drugi krążek w tym kolorze Pęk dołożyła w mikście z Piotrem Grudniem. Razem z dzisiejszym złotem jej dorobek z igrzysk składa się z ośmiu trofeów. I możemy być pewni, że nie jest to jeszcze jej ostatnie słowo.
____
Fot. główne: Robert Szaj/Polska Fundacja Paraolimpijska/Robert Szaj