Janusz Rokicki wywalczył dla Polski pierwszy medal lekkoatletycznych mistrzostw świata w Londynie. W finale konkursu pchnięcia kulą (F57) 42-latek w najlepszej próbie osiągnął wynik 13,76 m, co ostatecznie dało mu brąz.
[responsivevoice_button voice=”Polish Female” buttontext=”Dla osób niedowidzących: Czytaj ten artykuł”]
Janusz Rokicki od blisko dwóch dekad czynnie związany jest ze sportem paraolimpijskim. Zanim jego życiem zawładnęła lekkoatletyka, próbował swoich sił w pływaniu i podnoszeniu ciężarów. Szybko jednak doszedł do wniosku, że dyscypliny te nie są mu pisane, a dynamika i siła, jakimi został obdarzony przez naturę, idealnie wpasowują się do kuli. Początki, jak to ze wszystkim zresztą w życiu bywa, nie należały do najłatwiejszych. Po półrocznym treningu był już wicemistrzem Polski, a kilka miesięcy później wieszano mu na szyi srebrny medal igrzysk paraolimpijskich w Atenach. Od tamtego czasu na podium najważniejszych światowych imprez Rokicki meldował się regularnie. Dziś jest trzykrotnym wicemistrzem paraolimpijskim oraz multimedalistą mistrzostw świata i Europy. 42-latek do Londynu przyleciał jako obrońca tytułu mistrza świata wywalczonego przed dwoma laty w Katarze. Kontuzja, która ciągnie się za nim od nieszczęsnego upadku w wiosce olimpijskiej w Rio de Janeiro, skutecznie przeszkodziła mu w jego obronie.
Janusz Rokicki w dzisiejszym konkursie startował jako drugi w kolejności. Finał pchnięcia kulą w grupie F57 z wiadomych przyczyn nie układał się po jego myśli, na otwarciu uzyskał przeciętny rezultat 13,61 m. W drugiej i trzeciej próbie kula lądowała jeszcze bliżej, odpowiednio na 13,47 i 13,26 m. Wynik Rokickiego z pierwszej kolejki po serii trzech pchnięć plasował go na czwartej pozycji w stawce pięciu zawodników. Na prowadzenie wysunął się Brazylijczyk Thiago Paulino Santos, który pchnięciem z trzeciej kolejki na 14,31 metra poprawił swój najlepszy wynik w sezonie. Drugie miejsce, również z najlepszym wynikiem w tym roku uzyskanym w trzecim podejściu, zajmował Chińczyk Guoshan Wu (13,91 m), trzeci natomiast – zaledwie centymetr przed Polakiem – był Hindus Virender (13,62 m).
Po czwartym miejscu na półmetku w naszym miotaczu obudziła się sportowa złość. Nie po to przecież poleciał do Londynu, by wylądować tuż za podium zawodów. Brązowy krążek mistrzostw świata wyszarpał pchnięciem z piątej próby, w której kula poleciała na odległość 13,76 m. W dwóch pozostałych kolejkach uzyskał 12,87 i 13,71 m. Rokicki tego brązu nie mógł być jednak do końca pewien. O losach trzeciego miejsca zadecydować miał Hindus Virender, który po ostatnich pchnięciach Polaka spadł na czwartą pozycję, ale miał tę przewagę, że kończył cały konkurs. Na szczęście nie był on już w stanie poprawić swojego wyniku, dzięki czemu nasz zawodnik mógł odetchnąć z ulgą. Złoty medal i tytuł mistrza świata powędrował do Brazylijczyka Santosa, a srebro wywalczył Chińczyk Wu. Obaj panowie w drugiej części konkursu nie zdołali już poprawić swoich wyników.
————
Fot.: Robert Szaj/Polska Fundacja Paraolimpijska.