Biało-czerwoni mają już za sobą ostatnie biathlonowe konkurencje, których stawką były medale mistrzostw świata. W czwartkowych indywidualnych startach dziewiąte lokaty w swoich grupach zajęli Iweta Faron oraz Piotr Garbowski wraz z przewodnikiem Jakubem Twardowskim.
W czwartkowych biathlonowych zmaganiach strzelanie nie należało do najmocniejszych stron biało-czerwonych. Iweta Faron (LW8) do szóstego oraz dziewiątego miejsca we wcześniejszych startach wczoraj ponownie dołożyła dziewiątą lokatę. Nasza paraolimpijska debiutantka z Pjongczangu była ostatnia w grupie pań stojących. Siedem niestrąconych tarcz na 20 oddanych strzałów przełożyło się na doliczenie do jej ogólnego czasu dodatkowych siedmiu minut. W ten oto sposób najmłodsza w polskiej ekipie zawodniczka wpadła na metę liczącego ponad 13 km biegu w 54:31,3 min, mając ponad czterominutową stratę do ósmej pozycji. Po raz trzeci w kanadyjskim Prince George po złoty medal w biathlonowej rywalizacji sięgnęła ukraińska królowa zimy Liudmiła Liaszenko (41:09,2 min), która jako jedyna z całej stawki zachowała na strzelnicy czyste konto. W drodze po kolejny do kolekcji tytuł 25-latka wyprzedziła w końcowej klasyfikacji starsze koleżanki z reprezentacji, Oleksandrę Kononową (+1:33,3 min) oraz Juliję Batienkową-Bauman (+4:07,0 min).
Wśród zawodników z dysfunkcją narządu wzroku wielką dominację Białorusina Jurija Hołuba (przewodnik Dzmitry Budziłowicz) zdołał przełamać Ukrainiec Witalij Łukianienko z przecierającym mu szlaki Borysem Babarem. 40-letni Łukianienko znakomicie wykorzystał potknięcia rywali na strzelnicy, nie myląc się przy tym ani razu, co na mecie liczącego 15 km biegu przełożyło się na ogólny rezultat 44:46,4 min. Jego przewaga nad drugim na finiszu Hołubem, którego słuch zawiódł trzykrotnie, wyniosła jedynie dziesięć sekund. Na najniższy stopień podium wskoczył drugi z ukraińskich duetów w składzie Jarosław Reszetyńskij/Kostiantyn Jaremienko tracący do kolegów z reprezentacji 1:04,7 min. Dziewiątą lokatę w gronie dziesięciu zgłoszonych par zajął Piotr Garbowski (B3) z pełniącym funkcję jego przewodnika Jakubem Twardowskim. 45-latek był ostatnim z klasyfikowanych zawodników. Paraolimpijczyk z Pjongczangu pudłował siedmiokrotnie, co na mecie zaowocowało wynikiem 56:20,7 min.
Królem biathlonu w grupie siedzącej okrzyknięty został Ukrainiec Taras Rad. 19-latek może być zadowolony ze swojej biegowo-strzeleckiej formy, która trzykrotnie zaprowadziła go na najwyższy stopień podium mistrzostw świata. Reprezentant naszych sąsiadów wpadł na metę z czasem 51:57,8 min. W drodze po trzecie w Kanadzie zwycięstwo nie przeszkodził mu jeden chybiony strzał. Drugiego na finiszu Niemca Martina Fleiga pokonał o 2:06,7 min, a trójkę najlepszych zawodników w rywalizacji na dystansie 15 km uzupełnił kolega Rada z drużyny – Wasyl Krawczuk, który przegrał srebrny kruszec różnicą 2,1 s. 34-letni Kamil Rosiek (LW12) czwartkowego występu z pewnością nie zaliczy do udanych. Zawodnik Startu Nowy Sącz po problemach m.in. z karabinem, który w dwóch pierwszych seriach strzałów odmówił posłuszeństwa aż ośmiokrotnie, podjął decyzję o wycofaniu się z rywalizacji. W konkurencji tej wystartowało trzynastu panów, w końcowej klasyfikacji ujętych zostało ostatecznie jedenaście nazwisk.
————
Fot.: Robert Szaj/Polska Fundacja Paraolimpijska.