Ten weekend obfitował w niesamowite sportowe emocje. A to wszystko za sprawą mistrzostw Polski w rugby na wózkach. Tak bardzo tęskniliśmy za turniejami. Dla mnie jako kibica i pasjonatki tej widowiskowej dyscypliny czas kwarantanny był swoistą męczarnią. Dlatego, kiedy tylko pojawiła się informacja, że w stolicy odbędzie się takie widowisko, mój poziom ekscytacji wzrastał z każdym dniem. Swoje maksimum osiągnął w dniu, w którym na hali już rozgrywane były mecze. Przywdziałam strój ukochanej drużyny i zasiadłam na trybunach. To wtedy przez moje ciało przeszedł pierwszy dreszcz. Też tak macie, że jak oglądacie swoją ulubioną dyscyplinę sportu, to czujecie te emocje całym ciałem? Porównałabym to do zakochania, te motylki w brzuchu zaczynają fruwać. Nie będę ukrywać, że jest jedna drużyna, której kibicuję najbardziej. I teraz pomyślicie, że ten artykuł będzie bardzo stronniczy, ale postanowiłam opisać Wam turniej z mojej osobistej perspektywy bez krzty udawania. Także za ewentualną stronniczość z góry przepraszam.
Ze względu na to, że jedna z drużyn (Sitting Bulls) nie przyjechała, plan rozgrywek musiał ulec zmianie. Nie można było utworzyć grup, dlatego każdy grał z każdym. Już w piątek odbyły się pierwsze mecze. Tych niestety nie udało mi się obejrzeć, ale z relacji świadków naocznych stwierdzam, że było „grubo”. Mecz Avalon Extreme kontra Balian trzymał w napięciu do ostatniej sekundy. Ta walka przyprawiła kibiców o palpitacje serca. Extremalna drużyna była o włos od remisu, który dałby dogrywkę. Moje serce zamarło, kiedy zobaczyłam końcowy wynik. Ten moment, kiedy tak bardzo chcesz być tam na miejscu i wspierać swoją drużynę, ale nie możesz. Przegrana w ostatnim momencie, jednym punktem, jest najbardziej bolesna i dla kibica, i dla zawodników. Było w końcu tak blisko.
Później przyszła pora na Flying Wings oraz IKS Jeźdźcy. Na boisku mogliśmy podziwiać wiele gwiazd reprezentacji Polski. Prym wiodła drużyna latających skrzydeł pod wodzą kapitana Krzysztofa Kapusty. Zmiażdżyli swoich konkurentów 60 do 27. To się nazywa przewaga! W kolejnym meczu zmierzyli się Four Kings z Balianem. W tym dniu lepsza okazała się drużyna z Warszawy. Czterej królowie wygrali 56 do 41. W przedostatnim tego dnia starciu zobaczyliśmy Flying Wings i Avalon Extreme. Z całych sił zaciskałam w domu kciuki. Więcej udanych i skutecznych akcji na swoim koncie zanotowała drużyna z Rzeszowa. Mecz zakończył się wynikiem 48 do 40. Do ostatniego boju stawili się IKS Jeźdźcy i Four Kings Warszawa. Drużyna pod wodzą trenera reprezentacji Polski Janusza Kozaka (IKS Jeźdźcy) zdecydowanie częściej przejeżdżała przez linię bramkową. Zakończyli spotkanie wynikiem 50 do 44.
W sobotę mogliśmy podziwiać wiele niesamowitych akcji, przepięknych bramek i spektakularnych wywrotek. Choć niektórzy, a szczególnie ci początkujący kibice mogą pomyśleć, że upadki to coś strasznego. Pamiętam moje pierwsze mecze na trybunach. Drżałam i zamykałam oczy, jak kolejni zawodnicy upadali z hukiem na parkiet. Teraz jest to coś, co raczej dodaje atrakcyjności i wyzwala reakcję „WOW!”. Ten dzień zainaugurowało starcie IKS Jeźdźcy oraz Balianu. Przyjemnie oglądało się walkę tych dwóch drużyn. Wiele pięknych podań i bramek, których było o cztery więcej dla Balianu. Końcowy wynik 47 do 43. Four Kings zmierzyli się z Flying Wings, z którymi później spotkali się również w finale. Dziesięcioma punktami wygrała drużyna latających skrzydeł. W każdym meczu widać było zawzięcie i wolę walki. Każdy mecz był meczem ważnym i znaczącym.
Ciężko było usiedzieć w jednym miejscu, kiedy na parkiet wyjechali Avalon Extreme oraz IKS Jeźdźcy. Emocje ukazały się w postaci drżących nóg i niesamowitej energii do kibicowania. Mecz był bardzo wyrównany, obie drużyny były głodne zwycięstwa. W ostatnich minutach meczu coś jednak poszło nie tak po stronie Extreme i dowodzenie nad wynikiem przejął IKS. Kolejna przegrana o włos (48-45). W następnym meczu nie było już tak wyrównanej walki. Zdecydowanym faworytem i głównym dowodzącym była drużyna Flying Wings. Wygrali z Balianem 58 do 40. Zaraz potem Avalon Extreme stanął do walki z Four Kings. To była niezwykle wyrównana walka. Avalon Extreme zdecydowanie lepiej radził sobie w pierwszej połowie meczu. Niestety zabrakło sił, żeby zwyciężyć w tym meczu. I to Four Kings wygrało starcie 52 do 46.
Niezapomniane finały rozegrano w niedzielę. W meczu o trzecie miejsce spotkały się drużyny Balian oraz IKS Jeźdźcy. Balian zdecydowanie wszedł w ten mecz i od samego początku pokazywał, że to na ich szyjach zawisną brązowe medale. Mecz zakończył się wynikiem 55 do 39. Flying Wings oraz Four Kings – to oni zmierzyli się w walce o Puchar Mistrzostw Polski. Kto został królem polskiego rugby na wózkach? Zwycięzca mógł być tylko jeden! Flying Wings, którzy od początku turnieju pokazywali, że oni przyjechali tu tylko po zwycięstwa. W przepięknym stylu pokonali drużynę z Warszawy 57 do 49. Te niesamowite akcje zostały nagrodzone Pucharem Mistrzostw Polski. Brawo!
————
Fot. dzięki uprzejmości Flying Wings.