Już za 10 dni zapłonie w Pjongczangu znicz, dając tym samym początek zimowych igrzysk paraolimpijskich. Wśród sportowców, którym w dniu jutrzejszym Prezydent RP wręczy nominacje na udział w tym wydarzeniu, jest 18-letnia Iweta Faron. Pochodzącą z Obidowej zawodniczkę poza będącym jej paraolimpijskim debiutem występem w Korei czeka w tym roku jeszcze jeden poważny egzamin. Egzamin dojrzałości, za wyniki którego, podobnie jak za wszystkie jej starty na narciarskich trasach, już teraz ściskamy mocno kciuki.
[responsivevoice_button voice=”Polish Female” buttontext=”Dla osób niedowidzących: Czytaj ten artykuł”]
Paulina Królak: Już za nieco ponad dziesięć dni zobaczymy Cię na trasach w Pjongczangu. Jak się czujesz w roli paraolimpijki?
Iweta Faron: Czuję się zaszczycona, że na biegowych trasach w Pjongczangu będę mogła wystartować z orzełkiem na piersi. Bycie reprezentantką Polski to dla mnie ogromne wyróżnienie. Jeszcze kilka lat temu nie przeszło mi nawet przez myśl, że w przyszłości uda mi się wywalczyć kwalifikację na igrzyska paraolimpijskie. Cel został osiągnięty i zrobię wszystko, by wypaść tam jak najlepiej.
P.K.: Czy odczuwasz już tremę w związku ze zbliżającymi się startami w Korei? To będzie Twój debiut w imprezie tak wielkiej rangi.
I.F.: Myślę, że największy stres pojawi się, gdy wylądujemy już w Pjongczangu. Gdy trzeba będzie stanąć na starcie i walczyć o jak najwyższe pozycje. Na chwilę obecną stres jest, ale jeszcze mały. Przypuszczam, że im bliżej będzie pierwszego startu, tym jego poziom będzie wzrastał.
P.K.: Jakie rezultaty osiągnięte w Pjongczangu będą Ciebie oraz Twojego trenera w pełni satysfakcjonowały?
I.F.: Głównym celem będzie utrzymanie poziomu z ubiegłorocznych mistrzostw świata w niemieckim Finsterau. Marzy mi się poprawienie wyników, jaki wtedy uzyskałam (Iweta trzykrotnie zajmowała wtedy szóstą pozycję – biathlon 10 i 12,5 km, bieg na 5 km, była też siódma w biegu sprinterskim na dystansie 1 km oraz dziewiąta w sprincie biathlonowym rozgrywanym na dystansie 6 km – przyp. red.). Pierwsze szóstka igrzysk to byłoby coś, co w stu procentach by mnie zadowoliło.
P.K.: Trenerem polskiej reprezentacji jest Jan Ziemianin, świetny przed laty polski biathlonista. Jak na co dzień układa się Wasza współpraca?
I.F.: Nie mam żadnych zastrzeżeń, od początku nasza współpraca układa się dobrze.
P.K.: Za Tobą już kilka w tym sezonie poważnych startów w zawodach Pucharu Świata w biegach narciarskich i w biathlonie. Jak w kontekście przygotowań do marcowych igrzysk oceniłabyś te starty? Nad jakimi elementami powinnaś jeszcze popracować przed wylotem do Pjongczangu?
I.F.: Starty oceniłabym jako dobre, choć jak to sie mówi, zawsze mogło być lepiej. Przed igrzyskami musimy jeszcze solidnie popracować nad poprawą strzelania, szczególnie strzelania na wysokim tętnie.
P.K.: Podczas zawodów Pucharu Świata zmuszona jesteś startować praktycznie z dnia na dzień. Jak Twój organizm znosi takie obciążenia?
I.F.: Z roku na rok mój organizm coraz lepiej przygotowuje się do coraz większych obciążeń. Jeśli startujemy z dnia na dzień i są to długie biegi, to organizm bardzo mocno dostaje wtedy w kość. Pod koniec pucharowego sezonu wyraźnie czuje się już zmęczenie i to w pewnym sensie też przekłada się na końcowe wyniki.
P.K.: Bieganie z powodzeniem udaje Ci się łączyć z biathlonem. Jak wspominasz swoje początki na strzelnicy?
I.F.: Początki na strzelnicy nie były jakoś nad wyraz ciężkie. Już samo to, że nasz trener był kiedyś biathlonistą, okazało się bardzo pomocne w nauce. Jego rady dotyczące tego, ja złożyć się do broni czy jak oddychać, były bezcenne. Z utrzymaniem karabinu pomimo braku jednej dłoni nie mam większych problemów, ponieważ mamy specjalne podpórki, na których są one ustawiane. Ułożeniem karabinu podczas startów zajmuje się trener. Kiedy dobiegam do strzelnicy, on po prostu podchodzi z bronią i układa ją na podpórce. Ja wtedy kładę się na ziemię i oddaję strzały.
P.K.: Czy jesteś przesądna? Masz może jakiś talizman, bez którego nie ruszysz się z domu i nie pojedziesz na zawody?
I.F.: Jedynymi rzeczami, bez których w tym momencie nie ruszam się z domu, są szkolne zeszyty. Każdą wolną chwilę staram się poświęcać na przygotowanie do matury. A tak na poważnie, to nie posiadam takiego przedmiotu, bez którego nie wyjdę z domu, nie należę do osób przesądnych 🙂
P.K.: W którym stylu biegowym, klasycznym czy dowolnym, czujesz się najlepiej?
I.F.: Zdecydowanie w dowolnym. Startuję tylko w tych biegach, które rozgrywane są tą właśnie techniką. Jeśli chodzi o biathlon, to wszystkie konkurencje biega się tylko i wyłącznie stylem dowolnym.
P.K.: W szkole z racji treningów, zgrupowań i zawodów nie jesteś raczej częstym gościem. Jak nauczyciele reagują na Twoje nieobecności? Jak radzisz sobie w szkole?
I.F.: Kiedy pojawiam się już w szkole, to pierwsze pytania, jakie wtedy padają, brzmią: „Na jak długo jesteś? Za ile znów wyjeżdżasz?”. Nie mam zbyt dużych problemów w szkole, regularnie nadrabiam wszystkie zaległości. Gdy wracam na te dwa, trzy dni na zajęcia, to staram się zaliczyć jak najwięcej sprawdzianów i kartkówek.
P.K.: Już w maju czekać Cię będzie, o czym sama wcześniej wspominałaś, jeden z najważniejszych w życiu egzaminów, egzamin dojrzałości. Zastanawiałaś się już może, co chciałabyś robić po maturze?
I.F.: Po dobrych wynikach z egzaminu maturalnego zamierzam pójść na studia. Jakie? Wciąż się jeszcze nad tym zastanawiam 🙂 Jedyne, co jest pewne na ten moment, to fakt, że wciąż chcę trenować.
P.K.: W życiu praktycznie każdego sportowca istnieje taka osoba, na której stara się wzorować. Twoją idolką jest Marit Bjoergen. Jak duży wpływ na podjęcie przez Ciebie decyzji o zajęciu się sportem miały wyniki osiągane przez tę znakomitą norweską biegaczkę?
I.F.: Wyniki uzyskiwane przez Bjoergen nie miały praktycznie żadnego wpływu na rozpoczęcie przeze mnie na poważnie przygody ze sportem. Od najmłodszych lat śledziłam wszystkie biegi, jakie transmitowane były w telewizji, i odkąd tylko pamiętam, to Marit zawsze kręciła się wokół podium. Bardzo imponowały mi i do tej pory imponują jej determinacja oraz nieustanna chęć stawania się coraz lepszą.
P.K.: O co w pierwszej kolejności byś ją zapytała, gdyby było Wam dane zamienić ze sobą kilka słów?
I.F.: Jeśli miałabym okazję z nią porozmawiać, to w pierwszej kolejności zapytałabym o kwestie dotyczące techniki biegania czy samych treningów. Jej rady z pewnością wniosłyby coś nowego do moich treningów, a to z kolei mogłoby się przełożyć na uzyskiwanie przeze mnie jeszcze lepszych wyników w sezonie.
P.K.: Jak Twoi najbliżsi zareagowali na decyzję, że chcesz poświęcić swoje życie nartom? Wspierali Cię, czy może raczej starali się odwieść od tego pomysłu?
I.F.: Wszyscy członkowie mojej rodziny bardzo wspierają mnie w tym, co robię. Moja mama jest taką osobą, w której mam największe oparcie. To ona miała bardzo duży wpływ na podjęcie przeze mnie decyzji o wyczynowym uprawianiu sportu. Bardzo duże wsparcie odczuwam także ze strony mojego chłopaka oraz przyjaciół. Kibicują mi na każdym kroku, zawsze trzymają za mnie kciuki i oglądają każdą transmisję prowadzoną z zawodów.
P.K.: Podczas wyjazdów na zgrupowania czy też zawody obracasz się raczej w męskim towarzystwie. Czy nie doskwiera Ci brak koleżanki w kadrze, z którą w przerwie między kolejnymi startami w ramach oderwania się od sportowej rzeczywistości mogłabyś porozmawiać na typowo „babskie” tematy?
I.F.: Z chłopakami dogaduję sie bardzo dobrze i może dlatego nie odczuwam aż tak bardzo braku koleżanki w zespole. Kiedy rozpoczyna się sezon startowy, do kadry dołącza nasza fizjoterapeutka, z którą zawsze wtedy dzielę pokój i mogę porozmawiać na swobodniejsze tematy. Poza tym pozostaję w ciągłym kontakcie z moimi koleżankami, z którymi w miarę możliwości umawiam się na ploteczki 🙂
P.K.: Jak spędzasz wolny czas? Domyślam się, że masz go niewiele. Masz jakieś nietypowe hobby/pasję, które pozwala Ci się w pełni zrelaksować?
I.F.: Kiedy jestem w domu, swój wolny czas poświęcam głównie na spędzanie go z najbliższymi i znajomymi. Staram się w ten sposób nadrobić te wszystkie chwile, kiedy przebywam na zgrupowaniach i nie mam możliwości zobaczyć się z nimi na żywo. Jedyną moją pasją są chyba biegi narciarskie. Ale czy to pozwala mi sie w pełni zrelaksować? Na to pytanie nie jestem w stanie udzielić jednoznacznej odpowiedzi.
P.K.: Czego Ci życzyć na sam koniec naszej rozmowy?
I.F.: Zdrowia, dobrych wyników na igrzyskach i zdania jak najlepiej matury. To są moje tegoroczne priorytety.
————
Fot.: Prywatne archiwum Iwety.