Już za miesiąc sportowcy z niepełnosprawnością z całego świata zgromadzą się w Pjongczangu, by powalczyć o medale XII Zimowych Igrzysk Paraolimpijskich. Poprosiliśmy Jespera Pedersena, czołowego narciarza alpejskiego z Norwegii, o podzielenie się m.in. swoimi wrażeniami z przygotowań do najważniejszego w tym roku sportowego święta oraz o swoich medalowych typach w Korei.
[responsivevoice_button voice=”Polish Female” buttontext=”Dla osób niedowidzących: Czytaj ten artykuł”]
[English version/wersja angielska]
Paulina Królak: Z powodu złych warunków pogodowych organizatorzy zmuszeni byli odwołać Puchar Świata w narciarstwie alpejskim w St. Moritz oraz Tignes. Jak spędzisz czas przed igrzyskami?
Jesper Pedersen: Uczęszczam do szkoły, więc muszę się w niej czasem pojawić. Poza szkołą zamierzam odbyć kilka treningów przed wylotem do kanadyjsksiego Kimberley, gdzie w dniach 9-11 lutyego odbędą się finałowe zawody Pucharu Świata w narciarstwie alpejskim. Następnie wracam na dwa tygodnie do domu. W tym czasie, zanim odlecę do Korei, skupię się na dalszych treningach oraz na zajęciach w szkole.
P.K.: Kto będzie Twoim najgroźniejszym rywalem podczas igrzysk paraolimpijskich w Korei?
J.P.: Jest wielu dobrych narciarzy, którzy udadzą się do Korei, bardzo ciężko jest więc wybrać, kto z nich okaże się być najtrudniejszym rywalem. W konkurencjach szybkościowych według mnie najmocniejsi będą Andrew Kurka oraz Corey Peters. Uważam jednak, że również i ja mam duże szanse. W konkurencjach technicznych z kolei (slalom/slalom gigant) najtrudniejszym przeciwnikiem do pokonania będzie Igor Sikorski. Równie mocni jak Polak będą także Jeroen Kampschreur oraz Tyle Walker.
P.K.: W której konkurencji narciarstwa alpejskiego czujesz się najmocniejszy?
J.P.: W obecnym sezonie udało mi się wygrać wszystkie slalomy giganty, więc muszę przyznać, że czuję się najmocniejszy w tej własnie konkurencji. Jeżeli będę miał dobry dzień, mam też duże szanse w slalomie. Tego lata bardzo skupiałem się na szybkości, więc myślę, że jestem w stanie sięgnąć po medal we wszystkich konkurencjach.
P.K.: W wywiadach podkreślałeś, że marzysz o medalu igrzysk paraolimpijskich w 2022 roku. Czy wierzysz w to, że możesz mieć ten medal na szyi już po igrzyskach w Pjongczangu? Twoja aktualna dyspozycja wygląda znakomicie.
J.P.: Tego lata i jesieni przepracowałem na stoku ponad 50 dni. Pierwsze wyścigi w tym sezonie były przeszły moje najśmielsze oczekiwania, więc sądzę, że jestem na dobrej drodze do zdobycia medali także w Pjongczangu.
P.K.: Myślisz, że Igor Sikorski ma szansę stanąć na podium podczas igrzysk paraolimpijskich w Pjongczangu?
J.P.: Igor wykonał świetną robotę w slalomie w tym roku, uważam go za jednego z faworytów do zwycięstwa w tej konkurencji w Korei.
P.K.: Pamiętasz ten moment, kiedy stwierdziłeś, że sport jest właśnie tym, czemu chciałbyś poświęcić się bez reszty?
J.P.: Pierwszy raz na nartach zacząłem jeździć z moim tatą, mając dwa lata, sam zacząłem jeździć jako sześciolatek. W wieku jedenastu lat rozpocząłem treningi w lokalnym klubie, brałem też udział w obozach szkoleniowych, będących przepustką do kadry. Narciarstwo to duża część mojego życia, więc celowanie w medale na igrzyskach paraolimpijskich jest teraz dla mnie czymś naturalnym.
P.K.: Czy w życiu codziennym zdarza Ci się korzystać z usług psychologa lub trenera mentalnego?
J.P.: W poprzednim sezonie jednym z moich największych problemów była praca nad głową. W tym roku zacząłem pracę z trenerem mentalnym. Pomogło mi to zachować pełne skupienie i myślę, że ma to wpływ na osiągnięte przeze mnie dobre wyniki.
P.K.: Na oficjalnej stronie IPC można przeczytać, że największy wpływ na rozwój Twojej kariery mieli rodzice. Za co jesteś im wdzięczny najbardziej?
J.P.: Nie byłbym tam, gdzie jestem dzisiaj, gdyby nie wspaniali rodzice. To oni pokazali mi sport, gdy byłem bardzo mały i dali mi możliwość zobaczenia, że jestem w czymś dobry. Bardzo wiele godzin spędziliśmy w aucie, bym mógł dojechać na treningi, ale finalnie, kiedy widzimy w końcu tego efekty, to okazuje się, że wszystko to było warte starań. Rodzice pokazali mi, jak szukać możliwości tam, gdzie inni widzą problemy.
P.K.: Czy czujesz się rozpoznawalny w swoim kraju?
J.P.: Niekoniecznie. Ostatnio zostałem „twarzą” opakowań po mleku w Norwegii, miało to na celu zwiększenie popularności narciarstwa przed igrzyskami paraolimpijskimi. W mojej lokalnej społeczności jestem dobrze znany, choć dla mnie to w porządku, że nie jestem rozpoznawalny na ulicy.
P.K.: Jak postrzegani są sportowcy niepełnosprawni w Twoim kraju, czy sportowcom niepełnosprawnym ciężko jest pozyskać sponsora?
J.P.: Uważam, że osoby niepełnosprawne są akceptowane, jednak jest nam trudniej, by znaleźć sponsorów, ponieważ najważniejsze gazety nie piszą o nas zbyt często. Ciężko pozyskać strategicznego sponsora, jednak mam kilku mniejszych, który dużo mi pomagają. Na szczęście wciąż się uczę i mieszkam z rodzicami, ale myślę, że będzie mi ciężko żyć tylko z narciarstwa i treningów do igrzysk paraolimpijskich. Dlatego muszę znaleźć dobrą pracę, która pozwoli mi robić to, co kocham najbardziej, czyli jeździć na nartach.
P.K.: Czy rząd Twojego kraju wspiera finansowo niepełnosprawnych sportowców?
J.P.: Tak, Dostałem stypendium z Olympiatoppen (Olympiatoppen – komórka Norweskiego Komitetu Olimpijskiego odpowiedzialna za szkolenie sportowców, przyp. red.).
P.K.: Co robisz w wolnym czasie?
J.P.: W wolnym czasie uczę się, trenuję, chodzę na siłownię i spotykam się ze znajomymi oraz rodziną. Oczywiście najwięcej czasu staram się poświęcać na jeżdżenie na nartach.
————
Fot.: Prywatne archiwum Jespera Pedersena.