Piątkowy wieczór na parkiecie „Dancing with the Stars. Taniec z Gwiazdami” bez wątpienia należał do Joanny Mazur. Walc angielski oraz rumba, za które zebrała maksymalne oceny – po 30 punktów, dały jej w pełni zasłużone miejsce w wielkim finale.
1 marca dwanaście gwiazd rozpoczęło walkę o Kryształową Kulę oraz tytuł mistrzów parkietu dziewiątej edycji tanecznego show Polsatu „Dancing with the Stars. Taniec z Gwiazdami”. Każdy z uczestników marzył o tym, by postawić ją u siebie na półce. Spędzali dziesiątki godzin w salach treningowych. Pot i łzy z bezsilności i wyczerpania lały się z nich litrami. Dziś na placu boju pozostały już tylko trzy pary. Zwycięstwo jest na wyciągnięcie ręki. Jeszcze tylko wejście w wiraż, wyjście na prostą i… meta.
W grze o najcenniejsze taneczne trofeum wciąż pozostaje Joanna Mazur, niewidoma lekkoatletyczna mistrzyni, która w programie znajduje się pod opieką najlepszą z możliwych. Słowom tym z pewnością nie zaprzeczą triumfatorki dwóch ostatnich edycji programu, piosenkarka Natalia Szroeder oraz dziennikarka Beata Tadla. Przez kolejne tygodnie tajniki poszczególnych stylów tanecznych 29-latka poznawała pod skrzydłami czeskiego mistrza parkietu Jana Klimenta, który obie panie doprowadził do końcowego zwycięstwa.
Sportsmenka od pierwszego odcinka poprzeczkę ustawiła sobie bardzo wysoko. Czarowała na parkiecie uśmiechem, wrodzonym wdziękiem oraz gracją. Zaskarbiła sobie ogromną sympatię nie tylko widzów, ale i jurorów, którzy nie szczędzą jej (w pełni zasłużonych) komplementów oraz wysokich not. Szlifowane przez nią co tydzień układy zapierają dech w piersiach. Ona sama z kolei na nowo odkrywa w sobie kobiecość, którą zaczęła tracić wraz ze wzrokiem.
W poprzednich dwóch odcinkach za swoją ciężką pracę Mazur trzykrotnie nagrodzona została z Klimentem maksymalnymi punktowymi ocenami. Obojgu nie brakuje pomysłów oraz odwagi. – Chcemy pokazać coraz więcej, te podnoszenia są coraz bardziej odważne. To nie jest tak, że wychodzi nam to wszystko za pierwszym razem – mogliśmy usłyszeć w materiale wideo stanowiącym zapowiedź ich pierwszego tańca, walca angielskiego. Przed tygodniem wybrali go dla nich widzowie, którzy pokochali Joanny delikatną i subtelną duszę. Ona sama przyznała zresztą, że znacznie lepiej czuje się w standardzie niż łacinie. To właśnie zaprezentowanym w pierwszym odcinku walcem wiedeńskim skradła serca jurorów oraz publiczności.
Wczorajszego wieczora jurorom również odebrało mowę. Długa, zwiewna kreacja biegaczki idealnie współgrała z jej rozpuszczonymi włosami.
Andrzej Grabowski to dobry duch tej edycji. Od pierwszego odcinka bacznie przygląda się tanecznym poczynaniom lekkoatletki. – Wielka zasługa Janka Klimenta w tym, że tak tańczysz. Brawa dla ciebie. Nie biorę pod uwagę w ogóle twojej niepełnosprawnści. Tańczysz nie tylko na miarę półfinału, ale na miarę finału, którego ci życzę. Ty już dużo osiągnęłaś dzięki programowi. Życzę ci, abyś osiągnęła jeszcze to, co jest głównym trofeum tego tańca – dodał na sam koniec.
– Tutaj nie można nic dodać, ani nic ująć. To był przepiękny walc – komplementy pod adresem sportsmenki padły również z ust Aleksandry Jordan, która po chwili przekazała „pałeczkę” najbardziej wymagającej z jurorskiego trio Iwonie Pavlović.
Słynąca z ciętego i kąśliwego języka „Czarna Mamba”, gdy dopatrzy się błędów i uchybień, nie miała wczoraj zastrzeżeń do zaprezentowanej choreografii. – Tak czystego walca angielskiego nie widziałam w wielu edycjach. Dzisiaj do słowa walc dokładam na końcu „zet” i mówię: walcz, walcz Asiu o finał, bo na niego zasługujesz.
Jury bez wahania wyciągnęło w górę trzy dziesiątki.
Runda druga. Rumba. Jurorzy i tym razem nie mieli do czego się przyczepić.
– W tym programie tak naprawdę tylko Tamara depcze ci po piętach, jeśli chodzi o taniec. Uważam, że nikt – podkreślam nikt – nie tańczy tak dobrze jak ty. Twoja rumba miała tak dużo poprawnych sekwencji tanecznych. – Pavlović nie miała najmniejszych wątpliwości, komu należy się miejsce w wielkim finale.
– Asiu, ty nie widzisz tego, co ja widzę. A wiesz, co widzę? Widzę cię w finale. Ja sobie w tej chwili nie wyobrażam finału bez ciebie – wtórowała jej Jordan.
Grabowski po raz kolejny nie mógł oderwać wzroku od biegaczki. – Rumba to jest taniec zmysłowy, a ty jesteś bardzo zmysłowa w tym tańcu.
Trzy tabliczki z notami po 10 punktów stanowiły doskonałe odzwierciedlenie poziomu trudności prezentowanych kroków. Mazur z Klimentem uzyskali największe poparcie nie tylko ze strony jury, ale i widzów. Dzięki ich głosom jako pierwsi zapewnili sobie miejsce w piątkowym finale, w którym zmierzą się z Tomaszem „Gimperem” Działowym oraz partnerującą mu Natalią Głębocką.
————
Screen: Polsat.