Wielki dzień Lucyny Kornobys w Tokio! Nasza lekkoatletka powtórzyła sukces z Rio de Janeiro i została srebrną medalistką igrzysk paraolimpijskich w pchnięciu kulą. Poza zasięgiem Polki okazała się tylko Chinka Lijuan Zou, która rezultatem 9,19 m ustanowiła nowy, kosmiczny rekord świata.
„Dopóki walczysz, jesteś zwycięzcą” – to życiowe motto naszej lekkoatletycznej mistrzyni, której zarówno na stadionie jak i poza nim wielokrotnie przyszło stawić czoła przeciwnościom. Nie zadowala się półśrodkami. Jeżeli podejmuje się nowych wyzwań, to za każdym razem daje z siebie 110%. To znak rozpoznawczy wielkich mistrzów, a Lucyna Kornobys bez wątpienia zaliczana jest do tego grona.
Na co dzień reprezentuje Start Wrocław, trenując pod okiem trenera Michała Mossonia, z którym na rzutni tworzy zgrany duet. Efekty ich wieloletniej współpracy mierzone są liczbą medali oraz rekordów świata. A tych, nieskromnie mówiąc, przybywa z każdym rokiem. 43-latka od lat stanowi mocne ogniwo w polskiej reprezentacji. Choć jej medalowa kolekcja godna jest pozazdroszczenia, to ona nieustannie coraz wyżej podnosi sobie poprzeczkę. Złoto igrzysk paraolimpijskich to jej największe sportowe marzenie. Pod ten cel podporządkowała całe swoje życie, rezygnując nawet z pracy, aby każdą minutę do maksimum móc poświęcić na trening.
Sport od dzieciństwa stanowił ważny aspekt w życiu Lucyny Kornobys. Od najmłodszych lat ganiała z rówieśnikami za piłką, jeździła na rowerze czy nartach. Była w ósmej klasie szkoły podstawowej, gdy los zakpił z niej wyjątkowo okrutnie. Wypadek na nartach, szpital, a potem żmudna rehabilitacja – te obrazy na próżno usiłuje wymazać ze swojej pamięci. Przez lata poruszała się o kulach, jednak wyeksploatowane ręce w końcu odmówiły posłuszeństwa. Przejście zaledwie kilku metrów wydawało się trwać wieczność, dlatego w 2004 roku z wielkim bólem na sercu na stałe przesiadła się na wózek.
Z psychicznego i fizycznego dołka pomógł jej podnieść się sport. – Na wczesnym etapie traktowałam to raczej jako fajną przygodę. Kiedy na dobre zanurzyłam się w sport paraolimpijski, dość szybko zrozumiałam, że chcąc coś w tej dziedzinie osiągnąć, trzeba naprawdę ciężko zapracować na sukces – mówiła dwa lata temu.
Zaczęła w 2008 roku od siatkówki na siedząco, którą stosunkowo szybko zamieniła na lekkoatletykę. Już na swoich pierwszych w karierze mistrzostwach globu w Christchurch w Nowej Zelandii (2011) wysłała światu jasny komunikat, że trzeba będzie się z nią liczyć. Do kraju wróciła ze srebrnym medalem w rzucie oszczepem… i ogromnym apetytem na jeszcze więcej. Z walki o podium podczas igrzysk paraolimpijskich w Londynie wykluczyła ją kontuzja. Cztery lata później w Rio de Janeiro odbiła sobie te igrzyska z nawiązką, zdobywając srebro.
– Wywalczony wówczas w finale pchnięcia kulą krążek utwierdził mnie w przekonaniu, że obrana przeze mnie ścieżka rozwoju jest właściwa. Uwierzyłam w siebie i we własne możliwości, nabrałam wiatru w żagle. Tamte wydarzenia wzmocniły mnie emocjonalnie, psychicznie oraz duchowo – tak Kornobys wspomina swój paraolimpijski debiut. Do drugiego podczas tamtych igrzysk medalu, w rzucie oszczepem, zabrakło wówczas 28 centymetrów.
Kolejne sezony to niekończące się pasmo sportowych sukcesów. W 2019 roku w Dubaju Kornobys w końcu dopięła swego i w pchnięciu kulą została mistrzynią świata. W tej właśnie konkurencji zawodniczka Startu Wrocław miała ambicje, aby sięgnąć po tytuł mistrzyni paraolimpijskiej. Podczas czerwcowych mistrzostw Europy w Bydgoszczy, które w koronnej specjalności zwieńczyła złotem, postraszyła swoje najgroźniejsze rywalki, zbliżając się na cztery centymetry do rekordu świata chińskiej miotaczki Lijuan Zou, która dwa lata wcześniej posłała kulę na odległość 8,82 m. Rekord życiowy Polki będący zarazem rekordem kontynentu od ubiegłego roku wynosi 8,80 m.
W Tokio najlepszy w historii wynik należący do Chinki oficjalnie przeszedł do historii. 27-letnia Lijuan Zou w aż pięciu próbach posłała kulę poza granicę nieosiągalnych dotąd dziewięciu metrów. W tej najlepszej, drugiej uzyskała 9,19 m i obroniła tytuł z Rio. Nasza Lucyna Kornobys w ostatniej kolejce uzyskała 8,60 m i podobnie jak pięć lat temu w Brazylii sięgnęła po srebro. Trzecia z rezultatem 8,21 m była Marokanka Saida Amoudi.
– Czuję, że mogłam dziś pchnąć nawet 20 centymetrów dalej, wciąż jednak dokucza mi bark, przez który musiałam zrezygnować ze startu w oszczepie. Konkurs stał na najwyższym w historii poziomie. Oczywiście po cichu liczyłam na poprawę lokaty z Rio, jednak Chinka zdecydowanie była dziś poza zasięgiem – powiedziała Kornobys krótko po zakończeniu konkursu.
————
Paulina Królak/Polska Fundacja Paraolimpijska
Fot. Robert Szaj/Polska Fundacja Paraolimpijska