Cztery medale mają na swoim koncie biało-czerwoni po czterech dniach odbywających się we Włoszech mistrzostwach Europy w szermierce na wózkach. O dobre humory w polskiej ekipie zadbali dziś floreciści, którzy podobnie jak przed dwoma laty stanęli na trzecim stopniu podium.
W drużynowych zmaganiach męskiego floretu wystawionych zostało łącznie osiem zespołów. Biało-czerwoni, podobnie jak miało to miejsce we wcześniej rozgrywanych turniejach, wystawieni zostali w składzie Jacek Gaworski, Dariusz Pender, Michał Nalewajek i Rafał Ziomek. Polscy floreciści to m.in. trzecia drużyna ubiegłorocznych mistrzostw globu w Rzymie, a także aktualny numer „jeden” światowego rankingu. Do Terni przyjechali jako zwycięzcy dwóch ostatnich z ich udziałem zawodów Pucharu Świata (Eger i Warszawa). Triumf przed polską publicznością w finale „Szabli Kilińskiego”, w którym pokonali 45:39 Brytyjczyków, ma wyjątkowy smak z tego względu, że pozwolił dodatkowo naszym reprezentantom umocnić się na pozycji liderów.
Biało-czerwoni przed dwoma laty w Turynie w tym samym składzie cieszyli się z brązowych krążków mistrzostw Starego Kontynentu. W inaugurującym spotkaniu, którego stawką był awans do strefy medalowej, przyszło im zmierzyć się z Niemcami. Potyczka ta, mająca jednostronny przebieg, zakończyła się triumfem polskich florecistów 45:20. W półfinale, w którym czekali już Francuzi, dokonana została jedna zmiana. W miejsce Rafała Ziomka już na dobre wskoczył odpoczywający wcześniej Michał Nalewajek. Biało-czerwoni od pierwszej rundy wypracowali sobie przewagę, chwilami wynoszącą blisko dziesięć punktów. Kiedy wydawać by się mogło, że nic nie jest już w stanie odebrać im zwycięstwa, przy wciąż korzystnym dla nich stanie 40:36 na placu boju pozostał Damien Tokatlian, który nie miał litości dla Pendera. Reprezentant Trójkolorowych odwrócił losy tego spotkania, ostatnią rundę wygrał 9:4 i tym samym całą walkę 45:44. Porażka ta sprawiła, że nasza drużyna swojej medalowej szansy zmuszona była poszukać w tak zwanym finale pocieszenia. W swojej ostatniej trzymającej do końca w napięciu walce Polacy pokonali różnicą czterech trafień (45:41) gospodarzy mistrzostw, powtarzając tym samym sukces z 2016 roku. Złote medale powędrowały natomiast do Rosjan, którzy nie dali szans Francuzom, pokonując ich stosunkiem trafień 45:24.
Tuż za podium w turnieju żeńskiej szpady sklasyfikowane zostały nasze szpadzistki. Do rywalizacji zgłoszone Renata Burdon, Marta Fidrych, Patrycja Haręza oraz Jadwiga Pacek, której ani razu nie zobaczyliśmy dziś na planszy. W turnieju tym wystąpiło ostatecznie pięć drużyn, a biało-czerwone z racji rozstawienia w zawodach z numerem drugim, walkę o strefę medalową rozpoczęły dopiero od półfinału. W nim na Polki czekały Ukrainki, z którymi potyczki nigdy nie należały do najłatwiejszych. Spotkanie to miało wyrównany przebieg, a o losach zwycięstwa zadecydowało zaledwie jedno trafienie. Szczęście dopisało dziś Ukrainkom, które miejsce w najlepszej dwójce zawodów przypieczętowały wynikiem 45:44. W finale jednak nie było już tak łatwo. Reprezentantki naszych wschodnich sąsiadów otrzymały solidną lekcję od Rosjanek, ulegając im stosunkiem 32:45. Polkom na pocieszenie została walka o brąz z Białorusinkami. Biało-czerwone jedynie po pierwszej z dziewięciu rund zdołały wysunąć się na prowadzenie. W pozostałych pierwsze skrzypce grały ich rywalki które trzecie miejsce wygrały 45:39.
————
Fot.: Augusto Bizzi/Federscherma.