Hiszpański kurort sportów zimowych w Espot jest miejscem tegorocznych zmagań o tytuły mistrzów świata w narciarstwie alpejskim. Dziś największy w karierze sukces osiągnęli Michał Gołaś z przewodnikiem Kacprem Walasem, zdobywając w kombinacji alpejskiej brązowy krążek.
18-letni Michał Gołaś to ubiegłoroczne odkrycie i bez wątpienia wielki talent w polskiej kadrze paraolimpijskiej w narciarstwie alpejskim. W debiucie na mistrzostwach świata, które odbywały się wówczas w Hafjell w Norwegii, trzykrotnie kończył rywalizację na czwartych lokatach sygnalizując w ten sposób rywalom z czołówki, że w kolejnych sezonach mocno trzeba będzie z nim się liczyć. Startuje w grupie zawodników z dysfunkcją wzroku wraz z przewodnikiem Kacprem Walasem, z którym na co dzień reprezentuje barwy klubu START Bielsko-Biała.
Tegoroczną rywalizację w mistrzostwach świata zainaugurowały poniedziałkowe starty w supergigancie. W tej konkurencji szybkościowej składającej się z jednego przejazdu Gołaś z Walasem uzyskali szósty wynik (1:01,21 min). Mistrzowskie tytuły z czasem 56,66 s zgarnęli Brytyjczycy, Neil Simpson z przewodnikiem Robem Pothem, którzy pokonali różnicą zaledwie dwóch setnych sekundy austriacki duet w składzie Johannes Aigner i Matteo Fleischmann. Na trzecim miejscu ze stratą 1,28 s do zwycięzców znaleźli się reprezentujący Włochy Giacomo Bertagnolli oraz Andrea Ravelli.
Sporo nerwów i emocji, ale z jakże szczęśliwym finałem, kosztowała podopiecznych trenera Michała Kłusaka dzisiejsza kombinacja alpejska. Po pierwszej rundzie Gołaś z Walasem plasowali się na szóstej lokacie. W decydującej odsłonie odnotowali czwarty czas i pierwotnie na takiej pozycji zostali sklasyfikowani po przejeździe Aignera z Fleischmannem, którzy przypieczętowali tytuł rezultatem 1:44,24 min. Naszą parę, którą wyprzedziły jeszcze duety Bertagnolli/Ravelli oraz Simpson/Poth, od bezkonkurencyjnych Austriaków dzieliło 4,24 s. Tuż za metą okazało się jednak, że Brytyjczycy naruszyli przepis dotyczący maksymalnej odległości pomiędzy zawodnikami (większa niż trzy bramki). Decyzją sędziów zostali więc zdyskwalifikowani, a biało-czerwoni dzięki takiemu obrotowi spraw wskoczyli na medalowe miejsce.
Fot. Karolina Tatar/PZSN „Start”