Kolejną rozmowę po mistrzostwach światach w pływaniu przeprowadziliśmy z Oliwią Jabłońską. Nasza medalistka paraolimpijska do Meksyku udała się w bardzo dobrej formie, jednak na dystansie 400m st. dowolnym nie udało jej się zmierzyć z najważniejszymi rywalkami. Pomimo tego złoto, jakie zdobyła, dało sygnał, że zawodniczka Startu Wrocław, w kategorii S10 nie powiedziała ostatniego słowa.
[responsivevoice_button voice=”Polish Female” buttontext=”Dla osób niedowidzących: Czytaj ten artykuł”]
Adrian Lipiński: Oliwia, na mistrzostwach świata wywalczyłaś mistrzostwo świata, w wyścigu na 400m st. dowolnym startowałaś jedynie z trzema rywalkami, na poprzednich imprezach w twojej konkurencji obsada zawsze była bardzo wyrównana, teraz drugą zawodniczkę pokonałaś o ponad 12 sekund, złoto ,,było formalnością”, jak oceniasz ten występ pomimo małej ilości zawodniczek? Jak smakuje to złoto?
Oliwia Jabłońska: Swój występ oceniam bardzo dobrze, starałam się nie patrzeć na to ile nas startuje, czy kto płynie koło mnie. Chciałam pójść na start i pokazać siebie z jak najlepszej strony. Oczywiście szkoda, że nie było innych moich rywalek, ponieważ to był jeden z najlepszych sezonów w moim życiu, tak naprawdę po raz pierwszy miałam szanse z nimi wszystkimi wygrać, no ale cóż, będzie jeszcze na pewno niejedna okazja, by się pościgać. To uczucie, gdy stałam na podium i słuchałam naszego hymnu było niesamowite.
A.L.: Na listach światowych miałaś trzeci wynik, bardzo zbliżony do liderki list Monique Murphy z Australii oraz Kanadyjki Aurelie Rivard, nie żałujesz że nie miałaś szansy na rywalizację, zwłaszcza, że „na papierze” walka o mistrzostwo mogłaby wyglądać bardzo emocjonująco?
O.J.: Trzeci wynik miałam na listach światowych w pływaniu osób niepełnosprawnych. Podczas sezonu startowałam na zawodach z zawodnikami pełnosprawnymi, gdzie uzyskiwałam lepsze wyniki, które dawałyby mi pierwszy czas na listach światowych. Niestety nie ma możliwości przeniesienia wyników do rankingu z zawodów pełnosprawnych na te dla niepełnosprawnych. W związku z tym moja motywacja do ścigania była jeszcze większa. Moja przygoda z „czterysetką” dopiero się zaczyna, w związku z tym mam nadzieję, że jeszcze niejeden emocjonujący wyścig przed nami.
A.L.: W Londynie podczas swojego debiutu zachwyciłaś srebrem na 100m st. motylkiem, przed Tobą jeszcze pewnie nie pierwsze Igrzyska, ale jak zapamiętasz zmagania w Wielkiej Brytanii?
O.J.: W Londynie miałam 15 lat, tak naprawdę nie byłam świadoma jak wielką rangę mają Igrzyska Paraolimpijskie. Pojechałam tam po zdobycie doświadczenia, jednak okazało się że jestem tak dobrze przygotowana jak nigdy, co poskutkowało srebrnym medalem na 100m motylkiem. Te Igrzyska oczywiście wspominam jak najbardziej pozytywnie, chciałabym żeby pływanie bawiło mnie tak jak wtedy jeszcze bardzo długo.
A.L.: Cztery lata później na IP w Rio de Janeiro, Twój medal był bardzo oczekiwany, wróciłaś z brązem znów w tej samej konkurencji, medal na 400m st. dowolnym był bardzo bliski – przegrałaś o blisko cztery setne sekundy, to wtedy pojawiła się myśl o zmianie dystansu?
O.J.: Po Igrzyskach czułam duży niedosyt związany z moimi startami i wynikami. Na początku poprzedniego sezonu ustaliliśmy z trenerami cele na 2017 rok, które obejmowały przygotowania na dystansie kraulowym, zwłaszcza, że widzieliśmy w tym spory potencjał. Postanowiliśmy dać mi odpocząć od startów motylkiem zarówno fizycznie jak i psychicznie.
A.L.: Na największych imprezach zazwyczaj towarzyszyła Ci rywalizacja z zawodniczkami jak Aurelie Rivard z Kanady, Monique Murphy z Australii, Elodie Lorandi z Francji, Sophie Pascoe z Nowej Zelandi, w Rio dołączyła 16-letnia Yi Chen z Chin, a teraz na MŚ obok Azjatki do ścisłej czołówki dołączyła w Twojej klasie niepełnosprawności Alessia Scortechini z Włoch, będąca Twoją rówieśniczką. Jak oceniasz obecny poziom w S10, kogo upatrujesz w roli swoich największych rywalek na przyszłych imprezach?
O.J.: Według mnie poziom w mojej grupie jest całkiem wysoki, rekordy są praktycznie pobijane co roku na tych ważniejszych imprezach. W przyszłym sezonie mamy Mistrzostwa Europy w Dublinie, na których największymi rywalkami dla mnie na 400 m stylem dowolnym będzie na pewno Francuzka, a na 100m stylem motylkowym Włoszka. Już nie mogę się doczekać naszych wyścigów.
A.L.: Podczas przygotowań na do MŚ w Meksyku udało Ci się poprawić rekord świata na 800m st. dowolnym. Łatwo było Ci się przestawić z ,,motylka” na dłuższe dystanse?
O.J.: Jak to mawia moja psycholog, z którą współpracuje od roku „nie udało mi się, tylko zrobiłam to”. Już w 2016 roku ustalając plany na nowy sezon założyliśmy z trenerami, że podczas Pucharu Świata w Berlinie rekord Świata na 800m stylem dowolnym będzie naszym celem. Byliśmy wtedy w takim okresie treningowym, w którym dominowały dłuższe zadania kraulowe. Wszystkie rezultaty osiągane na treningach wskazywały na to, że jestem w stanie to zrobić stąd mogłam podejść do startu z tzw. „spokojną głową”.
A.L.: Kamil Rzetelski w rozmowie naszym portalem, poruszył temat zmiany szkoleniowca. Czym on był podyktowany?
O.J.: Po pierwsze należy zaznaczyć, że ja nie zmieniałam barw klubowych. Cały czas reprezentuję START Wrocław. Zmieniłam szkoleniowca. Czasy uzyskiwane przeze mnie na IP nie były takie, jakie oczekiwałam. Wynik na dystansie 100 metrów stylem motylkowym nie był moim rekordem życiowym, popłynęłam nawet gorzej niż 4 lata wcześniej w Londynie, a przecież na Igrzyskach powinnam uzyskiwać najlepsze czasy w karierze, bo całe 4 lata były pod to podporządkowane. Sam Kamil określił, że IP w naszym wykonaniu były „porażką”. Osobiście uważam, że aż tak źle nie było, natomiast z pewnością mogło być lepiej. Czułam potrzebę zmiany ze względu na mój przestój wynikowy, a kiedy jak nie po Igrzyskach? Większość sportowców wybiera właśnie ten czas.
Czytaj więcej: Kamil Rzetelski – Jestem teraz zmotywowany do pracy jak nigdy wcześniej
A.L.: Obecnie pracujesz ze Sławomirem Kuczko, wielokrotnym reprezentantem Polski na najważniejszych imprezach światowych i Beatą Pożarowszczyk, jak układa się Wasza współpraca i co zmieniłaś w treningu w porównaniu do czasów, gdzie trenowałaś z Wojciechem Seidelem?
O.J.: Jestem bardzo zadowolona z wyboru jakiego dokonałam i przebiegu współpracy z nowymi trenerami. Ostatni sezon był pełen zmian i wyzwań. Trening był podporządkowany pod 400m stylem dowolnym co spowodowało, że był zdecydowanie dłuższy, ale mniej intensywny. Trenuje też przez większość sezonu sama. Dodatkowo miałam dużo startów na polskich zawodach z pełnosprawnymi pływakami, co miało mnie przygotować do ścigania się z rywalkami niepełnosprawnymi na równym poziomie. Trenerzy dają mi wsparcie i dużo praktycznych wskazówek. Zrozumiałam, że na sukces sportowca musi pracować sztab ludzi, i że trening nie kończy się tylko na pływaniu. Rozpoczęłam regularną współpracę z psychologiem, fizjoterapeutą, dietetykiem. W sezonie 2018 będzie z nami pracował również trener przygotowania motorycznego.
A.L.: Pływacy wrócili z dziesięcioma medali i dziesiątą pozycją w tabeli medalowej, jak oceniasz potencjał kadry i atmosferę w zespole?
O.J.: Atmosfera jest w porządku. Jestem blisko związana z kadrowymi koleżankami Asią Mendak i Pauliną Woźniak, wspólnie się wspieramy i dobrze dogadujemy. Uważam, że w Meksyku zdobywając 10 medali osiągnęliśmy sukces, lecz jak sam wspomniałeś w niektórych kategoriach zawody nie były mocno „obsadzone”. Myślę, że najbliższe Mistrzostwa Europy, a przede wszystkim kolejne Mistrzostwa Świata będą dla nas jako kadry najlepszą weryfikacją.
A.L.: Za Tobą rok 2017, jak go podsumujesz i jakie oczekiwania stawiasz sobie przed 2018 rokiem?
O.J.: Uważam, że plan na 2017 rok zrealizowaliśmy w 100%. Teraz czekają mnie kolejne wyzwania. Na przełomie stycznia i lutego wyjeżdżam z trenerką na miesięczne zgrupowanie do Warszawy trenować z grupą tamtejszego AZS-u. Cele na 2018 rok mamy wyznaczone – ten sezon będzie wyglądał zdecydowanie inaczej niż poprzedni. Kto wie, może „odblokuję się” na 100 motylkiem i odzyskam swój Rekord Europy na tym dystansie.
————
Fot.: Robert Szaj/Polska Fundacja Paraolimpijska.