Dwa czwarte miejsca to bilans polskich startów w finałach niedzielnego poranka. Szczególnie dramatyczny przebieg miał konkurs rzutu dyskiem, w którym Faustyna Kotłowska, mimo pobicia rekordu paraolimpijskiego w swojej klasie, nie stanęła na podium w klasyfikacji łączonej.
– Moje założenia przedstartowe zrealizowałam. To, co nie poszło dobrze w Tokio, czyli głowa, to tutaj zrealizowałam w stu procentach. Patrzyłam tylko na siebie i na swoją pozycję. Emocje dopiero puściły po ostatnich rzutach – mówiła Faustyna Kotłowska bezpośrednio po swoim starcie. Dwa pierwsze miejsca zajęły reprezentantki Chin, odskakując reszcie stawki. O brąz do ostatniej próby biła się z Meksykanką, Osiris Machado Plata.
– Trzy dni leżałam w wiosce olimpijskiej, złapało mnie jakieś choróbsko – mówiła bardzo smutna Faustyna Kotłowska. – To zdecydowało, zaburzyło przygotowania przedstartowe. Dopiero we wtorek mogłam wyjść na trening i wtedy rzucanie było słabsze. Walczymy dalej, marzenia niespełnione.
Przed Faustyną jeszcze konkurs pchnięcia kulą, ale to dysk jest jej koronną konkurencją.
Dwadzieścia osiem centymetrów od medalu był z kolei Bartosz Górczak. Polak zamykał konkurs pchnięcia kulą (F53) i jego pchnięcia dały mu czwartą pozycję. Polska reprezentacja składa jednak protest na pchnięcia reprezentanta Gruzji i technikę, którą zaprezentował – nieprawidłową zdaniem naszej drużyny dla tej technicznej konkurencji. Jeśli protest nie zostanie uznany, Giga Ochkhikidze wyjedzie stąd z rekordem świata – 9,66 m. Drugi był reprezentant Maroka Abelillah Gani, (9,22), a trzeci Irańczyk Alireza Mokhtari (8,69). Polak pchnął kulę na odległość 8,41 m.
Poza dwoma polskimi finałami w niedzielnej porannej sesji rozegrano również eliminacje 1500 m kobiet z udziałem Joanny Mazur i jej przewodnika Michała Stawickiego. Przeszli je pomyślnie, awansując do jutrzejszego finału z szóstym czasem.
___
Fot. Bartłomiej Zborowski/Polski Komitet Paralimpijski