Podczas zimowych igrzysk paraolimpijskich w Innsbrucku w 1984 roku biało-czerwoni wywalczyli najwięcej jak dotąd, bo aż trzynaście, medali. Jednym z bohaterów tamtego obfitującego w sukcesy okresu był Kazimierz Wyszowski, który dołożył od siebie dwa srebrne krążki.
[responsivevoice_button voice=”Polish Female” buttontext=”Dla osób niedowidzących: Czytaj ten artykuł”]
Kazimierz Wyszowski to kolejny polski paraolimpijczyk, który mistrzowską formę wykuwał w nowosądeckim zagłębiu talentów. Pochodził z rodziny wielodzietnej. Miał dziesięcioro rodzeństwa, sześciu braci i cztery siostry. Z tej licznej gromadki ze sportami zimowymi styczność tak naprawdę miał tylko on. Zanim jednak na dobre związał swoją przyszłość z nartami, w piątej klasie szkoły podstawowej podczas wydawać by się mogło niewinnej z pozoru zabawy z kolegami na kolejowych torach został wciągnięty pod nadjeżdżający pociąg. Jego nogi były w tak opłakanym stanie, że jedyną słuszną decyzją było ich obcięcie. Po amputacji dolnych kończyn nastolatek zmuszony był na nowo uczyć się życia. W oswajaniu się z nową, szarą rzeczywistością urodzonemu 6 sierpnia 1962 roku chłopakowi pomógł sport. To dzięki sportowi właśnie jego świat ponownie zaczął nabierać kolorów, a ciężka praca, jaką wykonywał na treningach, zaowocowała dwoma startami w igrzyskach paraolimpijskich.
Wyszowski na swoje pierwsze zimowe igrzyska paraolimpijskie pojechał już w 1984 roku do Innsbrucku. Podopieczny trenera Stanisława Ślęzaka o medale w biegach w grupie LW3 rywalizował na dwóch dystansach, 5 i 10 kilometrów. W obu tych konkurencjach zresztą jedynymi jego przeciwnikami byli koledzy z reprezentacji. Mowa tu o Marianie Niedźwiadku i Czesławie Kwiatkowskim, dla których start w Austrii również był paraolimpijskim debiutem. Wystarczyło zatem dotrzeć do mety, żeby móc cieszyć się z medalu. W pojedynku polsko-polsko-polskim dwukrotnie najszybszy okazał się Niedźwiadek i to na jego szyi właśnie zawisły oba złote krążki. Wyszowski z kolei wrócił z tych igrzysk z dwoma srebrami. Jego strata do zwycięzcy na 5-kilometrowym odcinku wyniosła 2:17,1 min, na dystansie dwukrotnie dłuższym okazał się zaś wolniejszy o 3:47,2 min. Kwiatkowski natomiast, mający najwolniejsze tempo w tej trzyosobowej stawce, zadowolić się musiał dwoma brązami.
Ze swoich drugich igrzysk, których gospodarzem cztery lata później ponownie był austriacki Innsbruck, liczący niespełna 26 lat Wyszowski w biegach indywidualnych wrócił już bez medali. W czteroosobowej stawce biegów na 5 i 10 kilometrów w łączonej grupie LW3/9 dwukrotnie sklasyfikowany został na ostatniej czwartej pozycji. Brąz na krótszym z dystansów przegrał wówczas różnicą zaledwie 1,9 s ze swoim reprezentacyjnym kolegą, Janem Kołodziejem. Obaj panowie zresztą wraz z Marianem Damianem i Andrzejem Pietrzykiem wystartowali w sztafecie 4×5 km (LW2-9). W gronie ośmiu zgłoszonych ekip ze stratą niewiele ponad 10 minut do podium uplasowali się na ostatnim miejscu.
————
Fot.: Robert Szaj/Polska Fundacja Paraolimpijska.