Inspiruje, motywuje, zachwyca. Kilka dni temu jego zdjęcie z treningu na tenisowym korcie obiegło cały świat. Poznajcie bliżej chłopaka, którego determinacja i hart ducha zostały dostrzeżone przez samego Novaka Djokovicia.
Pochodzący z francuskiego Lunéville Theo Curin miał sześć lat, gdy zachorował na bakteryjne zapalenie opon mózgowych. Choroba, z której przy zastosowaniu odpowiedniego leczenia farmakologicznego można wyjść praktycznie bez szwanku, obeszła się z chłopcem w niezwykle brutalny sposób. Postawieni pod ścianą lekarze nie mieli wyjścia, jedynym dla niego ratunkiem okazała się bowiem amputacja. Nie jednej, nie dwóch, ale aż czterech kończyn.
Rodzicom Theo z trudnością przyszło zaakceptować fakt, że ich syn do końca życia będzie mierzył się z niepełnosprawnością. „Czy znajdzie drugą połówkę? W jaki sposób zarobi na swoje utrzymanie? Czy zazna akceptacji ze strony rówieśników?” – dorosłym w takich sytuacjach towarzyszą słuszne obawy o przyszłość swojej pociechy. Z podobnymi problemami zmierzyli się bliscy włoskiej mistrzyni floretu Beatrice Vio, której amputowano górne i dolne kończyny w wieku 11 lat. Państwo Curin od początku dążyli do uzyskania przez chłopca jak największej samodzielności, by tak prozaiczne czynności jak umycie zębów czy ubranie się stosownie do pogody nie stały się źródłem frustracji. O stosowaniu taryfy ulgowej i wyręczaniu we wszystkim Theo mógł więc zapomnieć.
Po opuszczeniu szpitalnych murów czekał chłopca długi i kosztowny powrót do zdrowia. Ćwiczenia rehabilitacyjne stanowiły najważniejszy punkt w jego codziennym grafiku. Przez ten niełatwy czas Theo starał się nie tracić pogody ducha i z wielkim zapałem podchodził do nauki wszystkiego od podstaw. Dziś uwielbia żartować ze swojej niepełnosprawności, to pozwala rozmówcom czuć się swobodnie w jego towarzystwie. Nie wstydzi się swoich kikutów, w upalne dni nie ukrywa ich pod długimi rękawami swetrów czy w szerokich nogawkach spodni.
Spotkanie, które zmieniło wszystko
W procesie oswajania z nową sytuacją nieocenione okazało się spotkanie całej rodziny z Philippe Croizonem, który pewnego dnia znalazł w swojej skrzynce na listy wiadomość zaadresowaną przez Stephanie, matkę chłopca. Croizon również ma za sobą poczwórną amputację będącą konsekwencją porażenia przez prąd podczas pracy na metalowej drabinie. Ryzyko i adrenalina były tym, co po wypadku pozwoliło mu nabrać wiatru w żagle. W 2010 roku, czyli 16 lat po tragicznych w skutkach zdarzeniach, przypłynął Kanał La Manche. Zajęło mu to łącznie 14 godzin. Jego historię szerzej przedstawiliśmy [TUTAJ].
Croizon odwiedził rodzinę na krótko przed tamtym wyzwaniem. Przygotowania do jednej z najbardziej ekstremalnej w jego życiu przygody stanowiły świetny pretekst do namówienia ośmioletniego wówczas chłopca, by spróbował swoich sił w pływaniu. Theo był przerażony, miał problemy z utrzymaniem się na wodzie, wielką bolączkę stanowiła dla niego technika. Ciekawość okazała się jednak silniejsza od strachu. Pomimo sporej różnicy wieku obaj panowie złapali ze sobą świetny kontakt, który zresztą podtrzymują do dziś.
Francuska rewelacja nabiera rozpędu
Dzięki treningom pod okiem specjalistów wielki talent chłopaka szybko wypłynął na szerokie wody. Theo miał 14 lat, gdy otrzymał powołanie na mistrzostwa świata w Glasgow (2015). Niewiele brakowało, a już z tamtej imprezy powróciłby z krążkiem. W swojej koronnej konkurencji 200 metrów stylem dowolnym (S5) uplasował się tuż za podium, co w jego kraju uznane zostało za wielki sukces. Dwa lata później w Meksyku odbił sobie tamte mistrzostwa z nawiązką. W finałach 100 i 200 metrów kraulem dopłynął do mety na drugiej pozycji. W obu tych wyścigach zmuszony był uznać wyższość brazylijskiej legendy Daniela Diasa, posiadacza aż 14 złotych medali igrzysk paraolimpijskich.
Po światowym debiucie w Glasgow przyszedł też czas na podbój europejskich aren. Przełomowe w jego karierze okazały się pływackie mistrzostwa Europy w Funchal na Maderze w 2016 roku, podczas których wywalczył swój pierwszy medal. Radość, gdy odbierał brąz za 200 metrów kraulem, była nie do opisania. Nagrodą za tamten występ okazała się nominacja na igrzyska paraolimpijskie w Rio de Janeiro. Choć Theo był najmłodszym zawodnikiem we francuskiej ekipie, to doskonale odnalazł się w tak doborowym towarzystwie. Popłynął na miarę swoich możliwości, bez specjalnej napinki na wynik. Najlepszy rezultat osiągnął wówczas w swojej popisowej konkurencji, w której sklasyfikowany został na czwartej pozycji. W Brazylii oglądać mogliśmy go również w finale „setki” kraulem (był w nim szósty) oraz eliminacjach 50-tki kraulem i motylkiem (odpowiednio 9. i 12. miejsce). Największą wszechstronnością w jego grupie wykazał się wspomniany wcześniej Dias, który wzbogacił swoje konto o dziewięć krążków.
Przyszłość liczącego 18 lat Francuza przedstawia się obiecująco. Niczego nie żałuje. Jest wdzięczny za to, co posiada. Marzy o karierze w modelingu oraz paraolimpijskim medalu (najlepiej złotym) podczas przyszłorocznych igrzysk w Tokio. Poziom sportu niepełnosprawnych z każdym rokiem idzie w górę, o czym mógł przekonać się podczas sierpniowych mistrzostw Europy w Dublinie, z którym powrócił bez kolejnego do kolekcji krążka. Wyniki, które jeszcze kilka lat temu gwarantowały lokaty na podium, dziś – przy sprzyjających okolicznościach – dają co najwyżej przepustkę do finału. Curin ma pełną świadomość, jak pływacki świat poszedł do przodu, dlatego niestraszna mu ciężka praca.
————
Screen: IPC.
Informacja własna na podstawie: paralympic.org (biografia IPC), 1jour1actu.com, la-croix.com, informations.handicap.fr.