– Udowadniam, że wiek to tylko liczba – mówiła po swoim zwycięskim biegu. I rzeczywiście, 43-letnia Barbara Bieganowska-Zając od igrzysk w Sydney w 2000 roku dostarcza nam wielu wzruszeń. Już po raz szósty staje na podium paralimpijskim, piąty raz wracając do Polski ze złotym medalem.
Bieg Barbary Bieganowskiej-Zając na 1500 m (kat. T20) toczył się w zawrotnym tempie. Niespełna 3 sekund zabrakło zwyciężczyni do pobicia własnego rekordu świata.
– Nie ukrywam: miałam plan, by pobiec na rekord świata – zdradza Barbara Bieganowska-Zając. – Ale wiedziałam, że Brazylijka jest dobrze przygotowana. Czułam w trakcie biegu, że oddycha wyciszona tak jak ja. Po latach biegania już wiem, jak to wychwytywać. Ale nie bałam się jej, bo byłam dobrze przygotowana, mam mocną końcówkę.
Rzeczywiście, mniej więcej na trzysta metrów przed metą Polka włączyła wyższy bieg i była już nie do dogonienia. Druga Ukrainka Danylina i trzecia Brazylijka da Silva Barros finiszowały trzy sekundy za nią.
– Szkoda, że nie udało mi się pobić rekordu świata, ale nigdy nie mówmy że to koniec. Przede mną jeszcze igrzyska w Los Angeles – na pewno będę chciała tam pojechać walczyć o swoje szóste złoto. Wiek to tylko liczba, nawet po tej kartce w kalendarzu, którą zerwałam 1 września (Bieganowska-Zając skończyła wtedy 43 lata – przyp. red.)
Polkę oprócz doskonałej formy niosła też atmosfera Stade de France. Na wypełnionym do połowy ogromnym stadionie była też jej siostra, która przyjechała tutaj kibicować z Holandii.
– Wyjście z korytarza na pełny stadion, tłum krzyczących ludzi: uwierzcie mi, miałam ciarki i włosy stanęły dęba – mówiła wzruszona. –Taka euforia, że w końcu mogę odpalić się z tego mojego ciężkiego treningu, pokazać to, co przepracowałam. Bardzo się cieszę, że jest ze mną moja siostra, że mogła wejść tu do wioski olimpijskiej, a moje córki mogły oglądać mnie w telewizji.
43 lata i wciąż absolutna dominacja – złoto na 800 m w Sydney, 1500 m w Londynie, Rio de Janeiro, Tokio i teraz w Paryżu, w Brazylii dołożony jeszcze brąz na sprinterskim dystansie 400 m. Jaka jest tajemnica jej sukcesu?
– Jestem bardzo upartą kobietą, a także waleczną, nigdy się nie poddaję – opowiada bezpośrednio po swoim triumfie. – Tyle razy upadłam i tyle razy miałam już poranione ręce, nogi, serce, walczyłam też z depresją. Potrafię wstać, podnieść się i iść do przodu mimo wszystkich przeciwieństw, które są dookoła mnie. Nie ukrywam, że jest dużo osób takich, które po prostu źle mi życzą w życiu, ale ja wybieram tylko te osoby koło siebie, dzięki którym czuję euforię: czuję ich moc i pozytywne nastawienie do życia. Medal dedykuję przede wszystkim mojemu mężowi, który robi dla mnie bardzo dużo – dzięki niemu mam ciszę, harmonię i mogę się spokojnie przygotowywać.
Brąz Macieja Lepiato – zadowolenie zmieszane z rozczarowaniem
W konkursie skoku wzwyż (kat. T64) trzecie miejsce zajął Maciej Lepiato. Na najniższym stopniu podium stanie podczas wieczornej ceremonii razem z zawodnikiem z Uzbekistanu, Temurbekiem Giazovem, po zaliczonych skokach na wysokość 2.03.
– Mówiłem przed igrzyskami, jakie mam oczekiwania, że chciałbym być w mixed zonie zadowolony ze swojego występu. Odnosząc się do tej wypowiedzi, nie jestem do końca zadowolony. Ale takie jest piękno konkurencji technicznych.
Przed igrzyskami m.in. w wypowiedzi dla parasportowcy.pl Maciej Lepiato mówił, że chciałby, aby występ był medalowy. Choć Maciej Lepiato zdobył brąz, czuć było że wie, że stać go było dziś na więcej, a zadowolenie z medalu mieszało się z lekkim rozczarowaniem z powodu wyniku.
– Teraz w pełni rozumiem wypowiedź Pawła Fajdka z igrzysk olimpijskich (Paweł Fajdek mówił, że był „za dobrze przygotowany”, mimo miejsca poza podium – przyp. red.). – Uważam, że jestem w życiowej formie po zerwanym ścięgnie Achillesa, natomiast to się nie przełożyło na wynik. Taki jest urok konkurencji technicznych – wszystko musi współgrać. Przyjdzie czas, na analizę, czemu skoczyłem tylko – bo w moim wypadku to jest tylko – 203 centymetry. Kilka dni temu skakałem tu na treningu dwa metry z dużym zapasem. Mój najlepszy wynik z tego sezonu – 209 cm – to rekord Polski masters, powyżej 35 lat nikt, również wśród pełnosprawnych, tyle w Polsce nie skakał.
Dziś ten wynik również dałby Maciejowi złoty medal – zwycięzca konkursu, reprezentant Indii Kumar Praveen skoczył 2.08, a srebrny medalista, Amerykanin Derek Loccident, 2.06.
Lepiato, podobnie jak Barbara Bieganowska-Zając, nie składa jeszcze broni.
– Na pewno to nie jest moja ostatnia impreza rangi mistrzowskiej. Patrząc na to, jak w tym roku to wszystko tego wyglądało – mimo, że tu nie poszło optymalnie – to mogą nie być moje ostatnie igrzyska. Los Angeles, 40 lat, dobry start i emerytura – to byłaby dobra klamra.
To nie ostatnie szanse medalowe Polaków w lekkiej atletyce – jeszcze dziś w wieczornej sesji złotego medalu z Tokio w skoku w dal w kategorii T20 bronić będzie Karolina Kucharczyk, a jutro w pchnięciu kulą – start rekordzistki świata i złotej medalistki z Tokio, Renaty Śliwińskiej.
_____
Fot. Bartłomiej Zborowski/Polski Komitet Paralimpijski