Fot. fanpage Arona Andersona

Wings for Life World Run w nowej odsłonie – polscy biegacze nie zawodzą!

Siódma edycja charytatywnego biegu Wings for Life World Run była inna niż pozostałe. Choć pandemia koronawirusa uniemożliwiła przeprowadzenie biegu w standardowej formule, to nie zabrakło ochotników, którzy 3 maja zmierzyli się z ruchomą metą, a przy okazji też dokonali finansowego wsparcia na rzecz fundacji Wings for Life koordynującej rozwój badań nad rdzeniem kręgowym. Będący zwycięzcą globalnych zmagań Brytyjczyk Michael Taylor złapany został przez wirtualne auto pościgowe tuż przed 70. kilometrem. 

Wings for Life World Run to biegowa impreza o zasięgu międzynarodowym inna niż wszystkie. Jej wyjątkowość przede wszystkim wynika z faktu, że są to jedyne takie zawody na świecie, których uczestnicy uciekają przed goniącą ich metą. Bieg przerwany zostaje w momencie, gdy samochód pościgowy (tzw. Catcher Car), który wyrusza na trasę pół godziny po wystrzale startera, zrówna się z biegaczem. Początkowo auto porusza się bardzo wolno, ze stałą prędkością 14 km/h. Co 30 minut wskazówka na liczniku zmienia swoje położenie, „rozpędzając się” w piątej godzinie jazdy do 34 km/h. Zwycięzcą zostaje ten, kto jako ostatni zostanie pochłonięty przez ruchomą metę.

Wydarzenie organizowane nieprzerwanie od 2014 roku ku uciesze organizatorów cieszy się niesłabnącym zainteresowaniem. Pakiety startowe rozchodzą się na pniu, bo idea wyścigu, który można pokonać biegnąc bądź poruszając się na wózku, jest niezwykle szlachetna. Kwota zgromadzona z opłat startowych oraz indywidualnych datków jest bowiem w całości przekazywana na rzecz działającej non profit fundacji Wings for Life, która wspiera rozwój naukowych badań nad rdzeniem kręgowym. Główny priorytet tej organizacji stanowi opracowanie takiej metody regeneracji uszkodzonego rdzenia, która pozwoliłaby osobom poruszającym się na wózku stanąć na nogi.

Tegoroczny światowy bieg Wings for Life World Run nie mógł odbyć się na dotychczasowych zasadach. Z powodu pandemii koronawirusa wszystkie biegi uliczne zostały odwołane, jednak fakt, że 2/3 uczestników nie wycofało swoich opłat startowych z kont fundacji, zmotywował organizatorów do dostosowania formuły wyścigu do obecnej sytuacji. Z pomocą przyszła mobilna aplikacja, która z powodzeniem zastąpiła goniącą metę. Punktualnie o godzinie 13:00 polskiego czasu 77 103 biegaczy reprezentujących 171 narodowości zerwało się na swoich ulubionych trasach do ucieczki przed wirtualnym autem pościgowym. Konto fundacji zasiliła kwota 2,8 mln euro, na którą poza wpisowym złożyły się indywidualne wpłaty oraz środki ze zbiórek prowadzonych przez uczestników wydarzenia. Walka o marzenia tych, którzy biec nie mogą, odbyła się w 104 krajach.

Zobacz:  PŚ w biegach narciarskich: Witold Skupień drugi w szwedzkim Ostersund

Pierwszoplanowe role w międzynarodowym biegu odegrali Polacy, łącznie w naszym kraju wyzwanie przyjęło ponad 9000 osób. Globalnym triumfatorem siódmej edycji został Brytyjczyk Michael Taylor, którego nogi poniosły na 69,92 km. Korespondencyjny pojedynek ze zwycięzcą toczył m.in. Szwed Aron Anderson, który „wykręcił” na wózku 68,15 km i zajął drugą lokatę. Podium uzupełnił Dariusz Nożyński cieszący się z równie imponującego rezultatu 67,10 km. Granicę 60 kilometrów zdołało złamać w sumie pięciu panów. Wśród kobiet tak jak edycję wcześniej bezkonkurencyjna okazała się Rosjanka Nina Zarina, którą wirtualne auto pościgowe tym razem zatrzymało 54,2 km od startu. Tuż za nią podobnie jak przed rokiem znalazła się Dominika Stelmach, globalna zwyciężczyni Wings for Life World Run z 2017 roku, która opadła z sił, mając za sobą przybyty dystans 51,25 km. Trzecim wynikiem w stawce (50,38 km) popisała się z kolei Martyna Kantor.

O tym, że Wings for Life niesie realną pomoc i potrafi odmienić ludzkie życie o 180 stopni, przekonał się David Mzee, który po wypadku mającym miejsce w 2010 roku poruszał się na wózku. Dzięki elektrycznej stymulacji dotowanej przez fundację 32-latek uczy się chodzić na nowo, a jego ambicja i niebywała determinacja w dążeniu do poprawy sprawności poruszyła serca milionów na całym świecie. Szwajcar zameldował się na starcie poprzedniej edycji, podczas której przy pomocy chodzika przemierzył dystans 390 metrów. W tym roku dołożył do tego wyniku kolejne metry, poprawiając w ten sposób swój rekord życiowy. Podczas kolejnej odsłony wydarzenia zaplanowanej na 9 maja 2021 roku punkt graniczny stanowić będzie dla niego 467 metrów. Już nikt nie powinien mieć wątpliwości, że osobiste zwycięstwo Mzee to także wielki sukces globalnego ruchu Wings for Life niosącego nadzieję tysiącom osób na całym świecie.

Zobacz:  ME w lekkoatletyce: Kucharczyk królową skoku w dal! Na koncie biało-czerwonych już 39 krążków!

Copyright PARASPORTOWCY.PL 2017

error: Nasze materiały chronione są prawem autorskim! Kopiowanie ich i rozpowszechnianie bez zgody autora zabronione! - paraSPORTOWCY.PL