Urodzony optymista, którego do działania napędzają muzyka oraz pływanie. Kilka dni temu Wojciech Makowski podzielił się informacją, że oficjalnie żegna się z wyczynowym sportem.
– Chciałbym podziękować wielu osobom: mojej żonie, przyjaciołom, trenerom, wszystkim koleżankom i kolegom z kadry na przestrzeni lat – każdy z Was wniósł coś wartościowego w tę ostatnią dekadę spędzoną na basenach całego świata. To jednak najbardziej właściwe miejsce, żeby podziękować Wam – moim niezawodnym kibicom. Dziękuję Wam za każdy trzymany kciuk, życzenie powodzenia, gratulacje i słowo otuchy – dawaliście mi przez cały czas realne wsparcie i dodatkowe poczucie sensu kolejnego treningu i startu. Sport był i pozostanie miłością mojego życia, dlatego wierzę, że nie żegnam się z nim, ale z rolą, jaką dotychczas w nim pełniłem. Czas ruszyć dalej, przyjrzeć się istniejącym opcjom, otworzyć nowe możliwości – napisał Wojciech Makowski w mediach społecznościowych.
31-letni Makowski wzrok stracił, będąc dzieckiem. Do pływania trafił dekadę temu, gdy jednym z wymogów ukończenia studiów było zaliczenie zajęć z wychowania fizycznego. Szybko połknął sportowego bakcyla, a trenerzy dostrzegli, że mają do czynienia z ponadprzeciętnym talentem. Pierwsze poważne sukcesy przyszły po zaledwie roku profesjonalnych treningów. W 2014 roku podczas mistrzostw Europy wywalczył swój pierwszy (brązowy medal). Trofeów przybywało z każdym sezonem, utwierdzając go tym samym w przekonaniu, że obrany przez niego kierunek rozwoju okazał się tym właściwym. Wielokrotnie meldował się na podium najważniejszych międzynarodowych imprez. Nieraz za jego sprawą mogliśmy wysłuchać „Mazurka Dąbrowskiego”. Dwukrotnie reprezentował Polskę na igrzyskach paraolimpijskich. W 2016 roku w Rio de Janeiro w swojej koronnej specjalności, 100 metrów stylem grzbietowym, sięgnął w kategorii S11 (zawodnicy niewidomi) po srebrny kruszec. Dwa lata temu w Tokio w tej samej konkurencji uplasował się na szóstym miejscu.
————
Fot. (ilustr.) Bartek Syta/Polska Fundacja Paraolimpijska