Dwa miesiące temu został ojcem. Marzył, aby wystartować w igrzyskach paraolimpijskich w Tokio. Okrutny los przygotował jednak dla Adama Brzozowskiego zupełnie inny scenariusz i zamiast walki z przeciwnikami zmuszony jest teraz stoczyć walkę ze śmiertelną chorobą.
– Mam za sobą setki wyścigów. Tysiące razy przekraczałem swoje granice, walczyłem do utraty tchu, podnosiłem się po upadkach, ale jeszcze nigdy stawką nie było życie… Teraz, gdy stanąłem oko w oko ze śmiercią, wiem, że przede mną najtrudniejsza walka, którą muszę wygrać! – możemy przeczytać w opisie zbiórki.
Adam Brzozowski należy do ścisłej czołówki kolarstwa szosowego i torowego na świecie. Wielokrotnie zdobywał medale w imprezach o zasięgu krajowym i międzynarodowym. Tuż przed wybuchem pandemii na welodromie w Milton wywalczył wspólnie z Kamilem Kuczyńskim brąz mistrzostw świata w sprincie tandemów. W ten sposób obaj powtórzyli sukces z 2019 roku z Apeldoornu, gdzie w tej samej konkurencji uplasowali się na trzecim miejscu.
Występ na igrzyskach paraolimpijskich w Tokio był praktycznie na wyciągnięcie ręki, ale w szczęśliwe i poukładane życie 40-letniego kolarza wdarła się śmiertelna choroba. Złośliwy nowotwór jelita cienkiego. Chemioterapia, która mocno wyniszczyła jego organizm, właśnie przestała działać. Dwa miesiące temu urodził się Brzozowskiemu wymarzony syn, który jest dla niego całym światem. Choroba uniemożliwia mu sprawowanie opieki nad potomkiem. Dziś nie jest już w stanie utrzymać go na rękach.
– Nie chcę po tak krótkim czasie się z nim żegnać… Na zawsze. Nie chcę, by pamiętał swojego tatę tylko ze zdjęć. Chcę towarzyszyć synowi na każdym etapie rozwoju. Chcę razem z ukochaną żoną móc wspólnie wychowywać Kubusia, pokazując mu, jak wielka może być miłość – Każde zdanie wystukane przez niego na komputerowej klawiaturze to krzyk rozpaczy i błaganie o pomoc.
Jedyny ratunek dla Adama Brzozowskiego to niezwykle kosztowna operacja w klinice w Niemczech. Lekarze wycenili życie sportowca na kwotę kilkudziesięciu tysięcy euro, która znajduje się całkowicie poza jego zasięgiem. Każdy dzień to walka z niewyobrażalnym bólem i cierpieniem. Szybki postęp zbiórki umożliwi mu powrót do rodziny, a w niedalekiej przyszłości być może i do sportu. Wesprzeć naszego kolarza można [TUTAJ].
————
Fot. Natalia Bos